Pierwszy września za nami. Jedni mają za sobą dzień przepełniony radością z powodu powrotu do szkoły, inni stresem związanym z początkiem edukacji w dobie pandemii.
Wydawać by się mogło, że co najtrudniejsze już za nami, ale nie możemy zapominać, że adaptacja do nauki nie jest jednodniowym zjawiskiem, ale procesem, który trwać może tygodniami.
Jedne dzieci dosyć szybko odnajdują się w nowym środowisku, inne potrzebują więcej czasu. Ani jedne, ani drugie nie są lepsze, czy gorsze, po prostu są inne i wymagają innej uwagi.
Adaptacja to bardzo ważny element prowadzący do sprawnej i efektywnej nauki.
To inaczej przystosowanie, czyli dostosowane zachowania do wymogów otoczenia. Często opiera się o subiektywne odczucia człowieka względem nowej sytuacji, czyli nie dostosowujemy się tylko do tego, co się dzieje, ale także do tego, jak my oceniamy to, co nas spotyka. Warto też wiedzieć, że wpływ na adaptację ma również to, co dzieje się poza szkołą, na przykład opinie innych domowników, lub to, co spotyka nas w drodze do szkoły.
Tym sposobem, będąc w tej samej klasie, jedno dziecko czuje się bezpieczne i szczęśliwe, mimo napięcia jakie towarzyszy nowej sytuacji, a drugie jest przerażone i jedyne o czym myśli to ucieczka.
Myślę, że to najlepszy powód do tego, żeby wspierać adaptację dziecka w szkole, bez względu na wszystko.
I nie jest prawdą stwierdzenie, że w czasie pandemii odebrano naszym dzieciom możliwość adaptacji! Prawdą jest natomiast to, że całkowicie zmieniono jej zasady, ale musisz wiedzieć, że nawet gdyby nikt nie zastanowił się nad tym, że dziecko musi się zaaklimatyzować w klasie, to proces adaptacji mimo wszystko by zaszedł. Po prostu nie byłby wspierany.
Jestem pewna, że wiesz co mam na myśli, bo w czasach, gdy my byłyśmy dziećmi mało kto przejmował się takimi sprawami. Dzieci rzucano na „głęboką wodę” i oczekiwano, że sobie jakoś poradzą.
Dziś, my jako rodzice, jesteśmy bardziej świadomi i dlatego tak trudno jest nam zaakceptować to, że nie możemy swobodnie wejść z dzieckiem do szkoły i podprowadzić pod klasę. Ja jednak polecę Ci, żebyś skupiła się na tym co możesz zrobić, zamiast złościć się na to, czego zrobić się nie da.
Nie traćmy energii tam, gdzie to nie ma sensu, skupmy się na tym jak działać w tych warunkach, które mamy, żeby pomóc dziecku odnaleźć się w szkolnych murach.
Dlaczego to ważne?
Od samopoczucia naszego dziecka, zależy to, czy będzie gotowe przyswajać nowe informacje i zdobywać umiejętności, czy całą energię skoncentruję wyłącznie na przetrwaniu.
Od poczucia bezpieczeństwa człowieka, zależą jego możliwości intelektualne i gotowość do bycia aktywnym w tym procesie.
Poczucie przynależności i utożsamiania się na przykład z grupą rówieśniczą, pomaga dziecku pokonać stres i poradzić sobie w sytuacji trudnej.
Wiara w to, że w danym środowisku czeka nas coś dobrego, pomaga przetrwać momenty kryzysu, a z czasem podnosi gotowość do działania i zdobywania wiedzy.
Myślę, że nie muszę Cię już przekonywać do tego, że gra jest warta świeczki!
Co możesz zrobić jako rodzic w procesie adaptacji dziecka?
Od wczoraj internet zalała fala wypowiedzi o tym, jak źle zostały potraktowane dzieci w pierwszym dniu szkoły. Nie chcę tego negować, bo każda sytuacja z pewnością jest inna, ale chciałabym, żebyś na moment zapomniała o tym, co się wczoraj wydarzyło i rozpoczęła proces adaptacji na nowo. Najpierw w swojej głowie, a potem w głowie dziecka. To, jak istotne jest Twoje nastawienie w takich sytuacjach, podkreślałam wielokrotnie, sporo na ten temat poczytasz w bezpłatnym poradniku ” Zanim pójdę do szkoły”.
Skoro nie możesz wejść do szkoły, to zrób wszystko co możliwe w pozostałych momentach dnia.
Zwróć uwagę na to, jak wygląda Wasz poranek.
Postaraj się unikać dodatkowych stresów związanych z porannymi rutynami, na przykład przygotujcie z dzieckiem ubrania na kolejny dzień jeszcze wieczorem, lub stwórzcie listę rzeczy, które robi dziecko o poranku. Nie oczekuj od pociechy zbyt wiele w tych pierwszych dniach, bo to dla niej trudny czas.
Jeśli poranki są problemem, początkowo wyjątkowo poleciłabym Ci przejęcie części zadań dziecka. Pamiętaj jednak, żeby uczciwie powiedzieć mu z czego to wynika. Jeśli na przykład do tej pory samodzielnie się ubierało, a odkąd zaczęło szkołę wiecznie ma z tym problem, to pomóż dziecku w tym procesie, ale zaznacz, że rozumiesz, że sytuacja jest dla niego trudna i wymagająca, dlatego przez kilka dni będziesz pomagać w tych prostych czynnościach. Powiedz też, że jak tylko oswoicie sytuacje, to znów będzie ubierać się samo i że jesteś pewna, że sobie z tym poradzi.
Przyjrzyj się temu, w jaki sposób żegnasz się z dzieckiem pod szkołą.
Wczorajsze kolejki do placówek, w których rodzice skupiali się na absurdzie sytuacji i złej organizacji, były nieporozumieniem z każdej strony. Dzisiaj bądźmy mądrzejsi i skupmy się w tej kolejce na dziecku. Od narzekania jeszcze nic mądrego się nie stało, a od rozmowy z dzieckiem wiele zależy.
Jeśli widzisz, że jest spanikowane, to porozmawiajcie o tym co się będzie działo po szkole. Zaplanujcie coś, choćby skakanie przez kałuże!
Jeśli widzisz, że jest jedynie zdenerwowane niepewnością i oczekiwaniem, to porozmawiajcie o tym, co się będzie działo w szkole, dla przykładu większość z nas wie, jak wygląda kilka pierwszych minut po wejściu (dzieci kierują się do szatni, przebierają, dezynfekują/myją ręce, idą do sali w której mają lejce). Opowiedz o tym dziecku, to je uspokoi, nawet wtedy, kiedy będzie znać ten rytuał na pamięć. Możesz też przypomnieć sytuacje, o których dotychczas wesoło opowiadało Twoje dziecko, na przykład, że dzień wcześniej poznało wspaniałą Panią, czy razem z nową koleżanką narysowali piękny rysunek.
Wskazuj na to, co pozytywne, zamiast koncentrować się na problemach.
Kiedy już przyjdzie Wasza kolej, skup się na pożegnaniu z dzieckiem.
Wiem, że to trudne i presja oczekujących w kolejce następnych rodziców może być duża, ale pamiętaj, żeby dać sobie i dziecku te kilka chwil na pożegnanie. Zawsze zachęcam, żeby na pożegnanie powiedzieć dziecku: „Baw się dobrze”, to zdecydowanie lepsze stwierdzenie, niż „Na razie”, bo zawiera w sobie całą masę pozytywnych skojarzeń, o czym więcej mówiłam Ci na naszym wtorkowym live (znajdziesz go na fanpage MumAssist). Postaraj się też nie przedłużać na siłę tego momentu. Kiedy tylko wyczujesz, że dziecko jest gotowe, pozwól mu iść. Buziak na drogę, uścisk i do przodu 😉 Wiem, że rodzice, którzy sami bardzo ciężko znoszą te sytuacje pożegnań, potrafią je przedłużać w nieskończoność, żeby mieć pewność, że dziecko sobie poradzi. Poradzi sobie! Zresztą nie będzie samo.
No dobrze, zakładam, że Twoja pociecha szczęśliwie przeszła przez mury szkoły, czy to oznacza, że od tego momentu proces adaptacji przejmuje placówka?
I tak i nie. Możesz być pewna, że nauczyciele w zdecydowanej większości stają na głowie, żeby rozruszać i zintegrować nasze maluchy. Uwierz mi, że tak jak nam ciężko jest patrzeć na skwaszoną minę naszego dziecka, tak nauczyciel nie czuje się komfortowo z dwudziestoma smutnymi buźkami. Oni działają najlepiej jak potrafią, a nie zapominaj, ze są specjalistami. Zaufaj im, wiedzą co robią! Te przypadki „złych” nauczycieli są odosobnione, a już w edukacji wczesnoszkolnej praktycznie się nie zdarzają, dlatego skoncentruj swoją uwagę na wsparciu dziecka, a nie pilnowaniu nauczyciela.
Co w takim razie jeszcze możesz zrobić, żeby pomóc dziecku w adaptacji? Całą masę rzeczy!
Znasz zasadę trzech minut?
To świetny sposób na budowanie dobrych relacji ze szkołą, ale też wyciszanie po emocjach z nią związanych. Zasadniczo chodzi o to, żebyś za każdym razem po odebraniu dziecka ze szkoły co najmniej 3 minuty (to sporo czasu wbrew pozorom) poświęciła 100% swojej uwagi wyłącznie dziecku. Pozwól mu się przytulić na tak długo, jak tego potrzebuje, pytaj o to co się wydarzyło i słuchaj odpowiedzi, bądź zaangażowana w całości, to ważne!
Tu nie ma przestrzeni na multitasking, albo jednoczesne rozmowy z innymi rodzicami, oni są zdecydowanie mniej ważni, niż Twoje dziecko (sorry, ale taka jest prawda!). Dlatego wysłuchaj proszę co ono mówi, obejrzyj dokładnie rysunek, który Ci pokazuje, zajrzyj w przegródkę plecaka, w której ukryło swój skarb i błagam, nie mów, że zobaczysz to potem w domu! Pięknie o zasadzie trzech minut i temu jak wpłynęła na relacje z dzieckiem pisze tata prezes TUTAJ.
Zwróć uwagę na to jak mówisz o szkole.
Na czym skupiasz uwagę, kiedy na przykład opowiadasz mężowi po powrocie o tym co się wydarzyło? To często momenty, kiedy nie zastanawiamy się na co kładziemy nacisk. Wczoraj wielu rodziców po powrocie z rozpoczęcia roku mówiło jedynie o tym, jak źle to wszystko jest przygotowane, jakie to jest niesprawiedliwie i trudne dla dzieci i jakie niepoważne. Owszem, pewnie jest, ale czy koncentrując na tym całą swoją uwagę pomagamy im w kolejnym starciu ze szkołą? Przecież one nas słyszą, widzą nasze emocje i tym bardziej czują się niepewnie. Nie utrudniajmy im i tak trudnego startu.
Skupcie się na tym, że szkoła to przygoda, że czeka Was wiele wspaniałych chwil z nią związanych.
Nowe przyjaźnie, ciekawe wycieczki, eksperymenty, doświadczenia itd. Taki obraz szkoły budujmy w naszym dziecku, on nie ma być fałszywy i obłudny, ale ma się też nie skupiać na tym, co złe lub trudne.
Więcej o tym jak rozmawiać z dzieckiem o szkole mówiłam na wtorkowym live, jeśli to jest temat, który Cię interesuje, to wskakuj TUTAJ. Dowiesz się między innymi jakich słów unikać i dlaczego.
Na koniec mam dla Ciebie dodatkową wskazówkę
Ostatni weekend był wielkim świętem zakończenia wakacji, kto mógł ten ostatnim rzutem wyjechał nad jezioro, ktoś poszedł na lody, ktoś inny spędził czas na spacerze. Zachęcam Cię, żebyś w ten weekend zaproponowała bliskim świętowanie rozpoczęcia roku szkolnego! To wywoła w dzieciach pozytywne skojarzenia i da przyjemne doświadczenia związane ze szkołą. Pamiętaj, że takie małe gesty, budują nasze nastawienie.
Jestem pełna nadziei, że ten rok szkolny, mimo trudów z nim związanych, okaże się dla Was cudownym rozwojowym doświadczeniem.
Trzymam za to kciuki!
Tymczasem pamiętaj, że nieustannie jestem po twojej stronie.
Ściskam,
Marcelina