koszyk dieta

Czym żywi się mózg- wywiad z dietetykiem

Ninę znalazłam przypadkiem, ale od razu wiedziałam, że to jest kobieta, z którą muszę porozmawiać.

Vitanina (pod takim Nickiem znajdziecie ją w sieci) to wyjątkowa dietetyczka, działająca on-line, która o diecie dziecka wie chyba wszystko. Odkąd przeprowadziłam z nią wywiad, którego pierwszą część za chwilę przeczytasz, mam wrażenie, że Nina siedzi w moim koszyku w sklepie i razem ze mną wybiera produkty. Piszę te słowa, gdy na kuchni cicho pyrka rosół, a kalafior czeka na przygotowanie do obiadu. Czasem przypadkowe spotkanie może sporo zmienić w Twoim sposobie myślenia, tym bardziej zachęcam Cię do przeczytania rozmowy o tym czym żywi się mózg.


Cześć Nina, bardzo dziękuję, ze zgodziłaś się na ten wywiad i że tak szybko udało nam się porozmawiać.

Cześć Marcelina, cieszę się na tą rozmowę.

Chciałabym zgłębić trochę tajniki tego czym żywi się mózg i jak go wspierać dietą, szczególnie w okresie intensywnej nauki w szkołach, pomożesz?

Już odpowiadam. Mózg żywi się glukozą i tlenem. I faktycznie jeżeli chodzi o zużycie energii pochodzącej z glukozy to mniej więcej 50 % zużywa właśnie mózg. Co ciekawe, w okresie płodowym ten procent jest jeszcze wyższy. Ogólnie rzecz biorąc 20-25% całej energii i wartości kalorycznej, którą przyjmujemy z pokarmu zużywa mózg.

To ciekawe, szczerze mówiąc zaskoczyłaś mnie tymi danymi.

 Ale co ważne i myślę, że trzeba to podkreślić – mózg to nie jest odrębna część organizmu, którą trzeba jakoś inaczej odżywiać niż całą resztę. Organizm działa, jak naczynia połączone, więc to nie jest tak, że układamy dietę, która ma odżywić konkretnie mózg.

Tak jak się nie da schudnąć tylko z bioder, tak nie da się odżywić wyłącznie mózgu. Dieta, która ma działanie prozdrowotne, która będzie pozytywnie oddziaływać między innymi na pracę układu nerwowego, to jest dieta, która bierze pod uwagę potrzeby całego organizmu, a nie tylko jednego organu. Gdybym jednak miała wymienić główne składniki, których mózg, ale też cały organizm potrzebuje do pracy, to są to, jak powiedziałam – glukoza i tlen.

No właśnie, mamy uczniów zgłaszają często, że dzieci, które mają okresy intensywnej nauki, często upominają się o coś słodkiego między posiłkami. Czy to jest tak, że  powinniśmy im dostarczać więcej cukru? Jeśli tak, to w jaki sposób?

Niestety to nie jest takie proste. Jeżeli dieta dziecka na co dzień (nie tylko w okresach intensywnej nauki) jest mało urozmaicona, niedoborowa, nieregularna, oparta o wysokoprzetworzone produkty, to w momencie  wzmożonego wysiłku organizmu,  faktycznie może być tak, że organizm dziecka będzie się domagał tego, z czego energię pozyska najszybciej , czyli o cukry proste.

Natomiast druga strona medalu jest taka, że nie można zadbać o dietę dziecka tylko w okresach intensywnej nauki. O tę dietę trzeba dbać przez cały czas. Bez względu na to czy przygotowuje się do egzaminu, czy ma klasówkę , czy nie.

cukier

Oczywiście. W takim razie jakie zalecenia mogłabyś nam przekazać, żebyśmy mogły lepiej dbać o dietę naszych dzieci ogólnie.

Po pierwsze pamiętajmy, żeby zadbać o o regenerację, odpoczynek, spacer, dotlenienie całego organizmu.To jak dotleniony jest układ krwionośny, będzie wpływało na to ile krwi i jak dobrze odżywionej dostanie mózg.  Po drugie zdrowa, zbilansowana dieta oparta o niskoprzetworzone produkty przez cały rok.

Jeśli zadbamy o te dwa czynniki, to w okresach intensywniejszej nauki nie powinny ujawniać się dodatkowe potrzeby organizmu.

Masz na myśli to upominanie się o coś słodkiego?

Tak, silna potrzeba zjedzenia czegoś słodkiego, to po prostu wołanie organizmu o energię. Kiedy się przemęczysz, bo na przykład za dużo biegasz, to Twój organizm także będzie się domagać cukru prostego i to wcale nie będzie potrzeba mózgu, tylko oznaka tego, że w ogóle jest za mało energii w organizmie.

Jak już wspomniałam, dieta naszych dzieci jest często niedoborowa, m.in. jeżeli chodzi o energię.  Główną przyczyną są nawyki żywieniowe. Chęć jedzenia słodyczy może być też potrzebą psychiczną. Cukier daje przyjemność, powoduje wydzielanie endorfin i w okresie zmęczenia, na przykład przez zbyt intensywną naukę, to może być powód, dla którego organizm domaga się cukru. Po prostu chce sobie ten czas umilić. Dlatego należy zwrócić uwagę na to, czy dziecko, które przygotowuje się intensywnie do sprawdzianu, regularnie odpoczywa, wysypia się i czy przebywa na powietrzu.

No dobrze, ale wyobraźmy sobie, że mamy taką sytuację: mamy okres intensywnej nauki, mama widzi po dziecku, ze ma spadki energii, ono upomina się o słodycze. Załóżmy, że mama wie, że dieta dziecka dotychczas nie była odpowiednia, ale czy jest coś, co można zrobić tu i teraz, w tej konkretnej sytuacji, żeby pomóc dziecku?

Po pierwsze trzeba jak najszybciej zacząć dbać o dietę w ujęciu całościowym, bo jeśli tylko w tym okresie wprowadzi się jakieś zmiany, a potem się je wycofa, to efekt zdrowotny jest zerowy. A nam raczej chodzi o to, żeby te dzieci były zdrowe, a nie tylko o to,  żeby miały piątki na klasówkach.

Zgadza się.

Trzeba na to popatrzeć bardziej długoterminowo, jeżeli faktycznie dziecko ma spadki energii i jest przemęczone, to dobrze jest przyjrzeć się w ogóle jego stylowi życia, nie tylko w ujęciu żywieniowym.

Tak jak wspomniałam, sprawdźmy czy ma odpowiednią ilość wypoczynku i możliwości regeneracji; czy jego plan dnia nie jest przypadkiem przeładowany różnymi zajęciami; czy nie warto z czegoś zrezygnować, żeby dziecko miało możliwość się regenerować.

 A z punktu widzenia żywieniowego ?

Na pewno regularne spożywanie posiłków. I tak naprawdę nie ma aż takiego znaczenia czy to będą cztery posiłki, czy to będzie pięć posiłków dziennie. Ważne, żeby to były posiłki, które są spożywane regularnie, czyli nie jeden rano, a drugi wieczorem, tylko dziecko musi jeść także w ciągu dnia. Druga rzecz i to jest apel mój gorący do  rodziców dzieci ze szkól podstawowych, z którymi Ty pracujesz, dawanie dobrej jakości, wysokojakościowych śniadań do szkoły bez względu na to, czy dzieci mają dwie lekcje, trzy lekcje, czy osiem lekcji.

Tak, tylko te śniadania często wracają ze szkoły razem z dzieckiem.

Dzieci potrzebują drugiego śniadania, również do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego i do możliwości skupienia się. Nawet jeśli w  śniadaniówce będą same orzechy i ziarna, ale będzie ich za mało, to głód uniemożliwi im skuteczne skupienie się na tym co mają zrobić. Pamiętajmy, żeby dawać dzieciom śniadania do szkoły.  Mówię o tym dlatego, że na co dzień, robiąc w szkołach warsztaty,  widzę co i ile dzieci przynoszą z domu w śniadaniówkach: głównie wysokocukrowe przekąski, słodycze, drożdżówki, żelki, chipsy i słodkie napoje.

No dobrze, ale wiesz z czego to wynika? Z tego, że mama daje takie rzeczy dziecku, bo chce żeby w ogóle coś zjadło. I jeśli da takie produkty to szanse na to, że coś zje teoretycznie wzrastają.

Wiem, tylko zasadą zdrowego odżywiania i naszym celem jako rodziców, nie jest to, żeby nakarmić, tylko, żeby odżywić dziecko. Z tego co ja zwykle słyszę od rodziców – powodem dla którego dzieci mają w śniadaniówkach niezdrową żywność jest brak czasu. Przygotowanie dziecku kanapek do szkoły wymaga na przykład wstania piętnaście minut wcześniej, dużo łatwiej jest w drodze do szkoły wyskoczyć do piekarni, kupić drożdżówkę i sok.

No tak, ale jak mówiłam, to daje jakieś szanse, że dziecko zaspokoi głód i jakieś tam substancje dostarczy. W myśl zasady, lepsze takie niż żadne.

Jeżeli jest się już w takiej sytuacji, że dziecko nie je produktów wysokowartościowych, które zostały w domu przygotowane, je wybiórczo i i tylko słodkie rzeczy, to trzeba znaleźć tego przyczynę i dokonać zmian w sposobie żywienia dziecka, albo całej rodziny. W takim wypadku najlepiej zgłosić się do specjalisty i popracować nad zmianami w nawykach żywieniowych, które w tym domu występują. Niestety ten problem się sam nie rozwiąże, a pozostawiony sam sobie może mieć bardzo złe skutki zdrowotne dla dziecka.  

Nie chcę w ten sposób przyczyniać się do niczyich wyrzutów sumienia, mówię to w kontekście pomocy  w  procesie zmiany tym osobom, które uważają, że to faktycznie jest problem, na przykład w sytuacji, gdy dziecko jak nie je słodkiego, to nie je nic.

Myślisz, że to zmora naszych czasów, takie wieczne podjadanie?

Przyczyną jest to, że wszyscy sięgamy po rzeczy, które są łatwiej dostępne i nie wymagają czasu na przygotowanie. To bardzo widać w zachowaniach żywieniowych Polaków – często nie gotujemy w domu nawet w trakcie weekendów, tylko idziemy do restauracji, bo tam jest łatwiej, szybciej i nic się nie brudzi. To nie znaczy, że jest lepiej, albo gorzej niż było. Jest inaczej, i ma to swoje konsekwencje, z którymi musimy się mierzyć.

To chyba jest jeszcze problem dużych miast..

To dotyka wszystkich dużych aglomeracji, ale zaczyna też dotykać mniejszych miejscowości. Tym bardziej koniecznie trzeba zwrócić uwagę na to, co dziecko ma w śniadaniówce. Podawać mu produkty, które są wysokojakościowe, naturalne, o dobrym składzie. Musimy też zwracać uwagę na to, żeby dziecko miało w szkole dostęp do wody, czyli koniecznie dajemy butelkę z wodą. Nie butelkę z soczkiem, tylko butelkę z wodą. To  właśnie woda usprawnia krążenie krwi i to dzięki temu mózg jest lepiej odżywiony.

No właśnie poruszyłaś temat wody, a to jest zagadnienie na kolejne pytanie do Ciebie: Czy prawdą jest, że warto jest pić szklankę letniej wody z cytryną o poranku, a z miodem przed snem?

Prawdą jest, że warto pić szklankę wody rano, najlepiej na czczo, to jest bardzo dobry nawyk, który pobudza krążenie, dotlenia tkanki organizmu i nawadnia go po nocnym odpoczynku.  W nocy organizm także wydatkuje wodę, więc warto zaczynać dzień od szklanki wody.

Cytryna to antyoksydanty i witamina C,  więc jest to  funkcjonalne wzbogacenie wody, które nie utrudnia jej wchłaniania, więc na pewno plasterek cytryny w wodzie jest pożądany.

szklanka wody

Co do szklanki wody z miodem na noc, to w mojej opinii nie ma to aż tak dużego znaczenia. Ważne jest, żeby pić wodę w ogóle w ciągu dnia. Jeśli by to miało wyglądać tak, ze jest szklanka wody rano i szklanka wody wieczorem, raz z miodem, a raz z cytryną, a wciągu dnia albo dziecko nie pije nic, albo pije słodkie napoje, to też nie będzie miało efektu. Trzeba zadbać o nawodnienie w ciągu całego dnia. Dziecko powinno wypić około półtora do dwóch litrów wody dziennie, nie da rady zrobić tego jednorazowo. Ale uwaga, ma wypić wodę, nie soczki, nie herbatki, nie napoje, tylko wodę.


Za nami pierwsza część wywiadu, w TYM artykule poznasz kontynuację tej rozmowy. W drugiej części poruszyłyśmy temat przyczyn bólu głowy u dzieci i sposobów na poradzenie sobie z nimi, rozmawiałyśmy o roli odpoczynku i w ogóle holistycznym podejściu do ciała. Nina podała też przykład ćwiczenia, które pomoże nam zorientować się czy dieta naszego dziecka wymaga konsultacji z dietetykiem, podzieliła się też cennymi radami odnośnie konkretnych produktów, których nie może zabraknąć w diecie dziecka.

Jeśli chcesz poznać Ninę lepiej, lub potrzebujesz więcej informacji, wskakuj na www.ninawojtyra.pl.