Dlaczego czwarta klasa jest jak skok na główkę w edukację?

Na czym polega szok czwartej klasy?

Wyobraź sobie, że ktoś pod Twoją nieobecność zmienił Twoje mieszkanie nie do poznania. Teraz kuchnia jest w byłym salonie, nowy piekarnik nie ma znajomych funkcji, zabrakło mikrofalówki, która ratowała Twoje poranki i tostera, bez którego dzieci nie wyobrażają sobie weekendów.

W starej kuchni jest łazienka, w niej nowa pralka z funkcją suszenia, na której brakuje tak dobrze znanych Ci pokręteł. W szafkach nowe kosmetyki z etykietami w obcym języku i prysznic zamiast wanny (lub odwrotnie).

Nerwowo szukasz zmiotki, żeby zebrać rozsypane płatki, ale nie ma jej tam, gdzie dotychczas była. Nie ma jej też w przedpokoju, ani w łazience, ani w szafce pod zlewem w kuchni.

Czujesz jak proste i znane dotychczas czynności, zaczynają się komplikować.

Niby ta sama lokalizacja, niby znajome kąty, a jednak jesteś zagubiona i nie potrafisz się tu odnaleźć jak kiedyś.

Tak właśnie wygląda czwarta klasa oczami ucznia.

Teoretycznie jest ta sama szkoła, Ci sami uczniowie, ale jednak miejsce jakby inne.

Zamiast ochoczo wybiegać na przerwę, trzeba szybko spakować plecak, po tym jak nerwowo zapisywało się ostatnie zdania z lekcji. Czas leci, a zadanie polega na tym, żeby w 5 minut przenieść się na kolejny przedmiot do pracowni z mapami. Jeszcze dobrze by było złapać chwilę na skorzystanie z toalety, no i choć kilka sekund, by porozmawiać z koleżanką z innej ławki. W końcu widują się tak rzadko. O kanapce chwilowo nie ma mowy.

Do tego nowi nauczyciele, każdy z nieco innymi oczekiwaniami. Jedni do rany przyłóż, inni od pierwszego dnia wprowadzają rygor i musztrę. Lekcje urywają się w połowie tematu, a po dzwonku nikt nie kończy zaczętej myśli, tylko zaczyna się zupełnie nowy, oderwany od poprzedniego wątek. Co innego trzeba sobie przypomnieć, na czym innym skoncentrować. Kreatywność na plastyce musi w sekundę zastąpić maksymalne skupienie na rozwiązywaniu matematycznych zadań.

Codziennie prace domowe zadawane niezależnie od obłożenia z innych przedmiotów. A to dopiero początek, bo niebawem posypią się sprawdziany i kartkówki, równie chaotycznie rozłożone w czasie.

Tak. Czwarta klasa to zdecydowanie skok na główkę w edukację. Kończy się czas ochronny i zaczyna „prawdziwe życie” w zderzeniu z edukacją.

Czy da się na to przygotować?

Teoretycznie poprzednie lata miały między innymi temu służyć. A jednak, gdy rozmawiam z Wami widzę, że poza straszeniem obowiązkami czwartoklasisty o przygotowaniach nie było mowy. Nowi nauczyciele nie przyszli się przywitać i pokazać. Nie było rozmów o nowych przedmiotach, ani o tym jak poradzić sobie z wielością sal i logistyką przemieszczania się w trakcie krótkich przerw.

Nowi nauczyciele też nie bardzo przejmują się adaptacją w nowej sytuacji. Od pierwszej lekcji mówią o zasadach obowiązujących na ich przedmiocie, ilości nieprzygotowań, czy niezapowiedzianych kartkówkach. W końcu dla nich to chleb powszedni, od lat uczą w ten sam sposób kolejne pokolenia uczniów. Poprzedni sobie poradzili, to i Ci sobie poradzą.

Owszem, tylko jakim kosztem?

Kłopot w tym, że my jako rodzice, nie widząc możliwości wsparcia również płyniemy na tej fali.

Jakoś to będzie– myślimy i z nadzieją wpuszczamy pociechy w otchłanie nowego rozdziału.

Część z nas zastanawia się, co można było zrobić inaczej w poprzednich latach, żeby teraz oszczędzić dziecku stresu. Ktoś sobie wyrzuca, że za bardzo wyręczał dziecko i teraz jest nieporadne. Ktoś inny żałuje, że nie pokazał jak organizować naukę, gdy ta jeszcze wydawała się w zasięgu organizacji dla młodego człowieka.

Teraz stoimy u progu czwartej klasy i sami nie wiemy co zrobić, żeby ułatwić ten nowy start dziecku. Ostatecznie koncentrujemy energię na skompletowaniu zeszytów i przyborów szkolnych, żeby trochę wyciszyć własne sumienie.

A ja zadaję sobie pytanie, czy to przypadkiem nie jest ostatni dzwonek na to, żeby poukładać, to co niepoukładane?

Z każdym kolejnym rokiem wymagania systemu rosną, ilość i złożoność przekazywanych treści komplikuje się jeszcze bardziej, a chaos pogłębia się poza jakąkolwiek kontrolą.

Im dalej w las, tym trudniej pomóc dziecku wygrać starcie z edukacją i zachować wewnętrzne poczucie sprawczości. Skoro czytasz ten artykuł, to jest nadzieja, że uda Ci się oszczędzić wielu trudności swojemu dziecku.

Praktyka pokazuje, że można inaczej. Że nauka w szkole wcale nie musi wiązać się z problemami i negatywnymi emocjami. Ważne jest jednak, żeby zacząć działać w odpowiednim momencie.

Każdy miesiąc czwartej klasy bez wdrażania planu nauki i sprytnej jej organizacji, będzie oddalał Was od tego celu.

Działaj, zanim będzie za późno na proste zmiany.

Wielokrotnie rozmawiałam z rodzicami starszych uczniów, którzy z perspektywy czasu wiedzą, że przegapili ten moment. Podejmują więc wyzwanie wprowadzenia zmian w kolejnych latach, ale sami mówią o tym, że kosztuje ich to dwa razy więcej wysiłku, a dla dzieci jest drogą przypominającą bieg przez płotki.

Istnieją proste rozwiązania, które wdrażane od początku i z konsekwencją, pomogą Wam uniknąć wielu kryzysów, które czyhają na Wasze dzieci w czasie nauki. Do tego pokazane teraz, będą procentować przez całe życie. Budowanie zaangażowania w wykonywane zadania to też proces, który wymaga pracy, ale w dorosłości zwraca się z nawiązką w postaci dużej skuteczności i oszczędności czasu.

Zamiast więc wpuszczać dziecko do nowo umeblowanego mieszkania, by samo próbowało ogarnąć podstawy funkcjonowania, dajmy mu instrukcje, z którą sprawnie wejdzie na nowe tory.

To właśnie cel bezpłatnego webinaru, który poprowadzę dla Was już 9 września 2021 o godzinie 21.00 . Aby wziąć w nim udział zapisz się TUTAJ.

Razem możemy wygrać to starcie!

Pamiętaj, że nieustannie jestem po twojej stronie.