stop

Dlaczego nie warto odpytywać dziecka?

Jako rodzice traktujemy nasze dzieci jako najważniejsze istoty na świecie. Jesteśmy w stanie poświęcić wiele, żeby dać im potrzebne wsparcie. Często odkładamy siebie i swoje potrzeby na bok, żeby poświęcić im uwagę.

Są jednak dni, gdy trudy dnia codziennego poturbują nas tak mocno, że nie mamy siły na nic. Wracamy z pracy i jedyne o czym marzymy, to chwila świętego spokoju.

Niestety często okazuje się wtedy, że poza codziennymi zadaniami w domu, czeka na nas jeszcze batalia o obowiązki szkolne.

-Odrobiłeś lekcje?

-Nauczyłaś się do sprawdzianu z historii?

-Spakowałeś plecak?

-Masz naszykowany strój na w-f?

To zdania, które co wieczór wypełniają polskie blokowiska, wsie i miasteczka.

Wycieńczone do granic możliwości, ostatnie na co mamy ochotę, to pomagać dziecku przyswoić budowę komórki na jutrzejszą kartkówkę z biologii. A jednak okazuje się, że nasza pociecha nie jest przekonana, co do jakości samodzielnie zdobytej wiedzy, wtedy samo na usta ciśnie się:

-To chodź, przepytam Cię.

To właśnie jeden z najczęściej popełnianych błędów w nauce- odpytywanie dziecka tuż przed zaliczeniem.

Dlaczego odpytujemy?

Bo tak robiły nasze mamy, znamy tę technikę od lat, nie widzimy też jej skutków ubocznych, więc powielamy w naszych domach.

Drugim powodem jest brak siły i czasu. Odpytanie wydaje się być wiele szybszym sposobem, niż wsparcie w nauce.

Owszem, szybciej dowiemy się, że dziecko nie wie wszystkiego…

Powiedz tak szczerze, czy zdarzyło Ci się odpytać dziecko z jakiejś partii materiału i z czystym sumienie móc potem przyznać, że wie wszystko?

Jeśli tak, to jesteś w 1% szczęśliwców, którzy złapali pociechę w momencie, gdy ta miała jeszcze wszystko w pamięci podręcznej i mogła sypać jak z rękawa prawidłowymi odpowiedziami.

W pozostałych przypadkach załamujemy ręce łapiąc dziecko na pierwszej pomyłce, brniemy jednak dalej z nadzieją, że może to jedyny brak w wiedzy, jaki dzisiaj udokumentujemy.

Nic bardziej mylnego, za pierwszym błędem, idą kolejne, jakby w szeregu czekały aż zostaną wywołane do odpowiedzi.

Emocje rosną, zmęczenie bierze górę, a świadomość konieczności dalszej nauki powala na kolana nie tylko zmęczonego rodzica, ale też dziecko.

Jakże często w tej sytuacji w złości mówimy:

Idź i naucz się porządnie. Dopiero potem przyjdź, żeby Cię przepytać!

– Ale ja to przed chwilą umiałem!– syczą dzieci w odpowiedzi

– To nic. Widać nie uczyłeś się dostatecznie dokładnie. Wróć, jak będziesz przygotowany!

płacz

Dziecko idzie do swojego pokoju, zrezygnowane i nie mniej zmęczone niż rodzic. Za nim długi dzień w szkole, odrabianie lekcji i na deser nieskuteczna nauka do sprawdzianu.

Zamyka się w pokoju, prawdopodobnie jest na skraju płaczu, być może rzuca książką, lub złości się trzaskając drzwiami, co jeszcze bardziej nakręca rodzicielskie emocje.

Znasz ten scenariusz?

Ja znam. Nie tylko jako córka i uczennica, ale także jako mama ucznia. Każdy z nas popełnia błędy, każdy ma prawo mieć gorszy dzień, możemy najzwyczajniej w świecie nie mieć siły o 20.00 zmierzać się z edukacją dziecka.

Tylko, czy to oznacza, że mamy sobie wzajemnie zafundować koktajl z negatywnych emocji?

-Idź spać – mówimy w złości podkreślając swoim tonem niezadowolenie z przyłapania na niewiedzy.

Dziecko przepełnione żalem, złością i smutkiem wkrada się pod kołdrę i walczy z własnymi emocjami.

Nie ma mowy o śnie, nie ma opcji na odpoczynek. Targane wyrzutami sumienia w końcu zasypia, zmęczone do granic możliwości.

Ranek nie jest lepszy. Napięta atmosfera z wieczoru jakby przeniosła się na kolejny dzień. Wszyscy jedzą w milczeniu i mijają się w ciszy w korytarzu.

To nie będzie dobry dzień.

stop

A teraz wróćmy do poprzedniego wieczoru.

Zamiast :

-To chodź, przepytam Cię- pytasz:

-Jak czujesz, nauczyłeś się wystarczająco?

– Tak- odpowiada dziecko- Nie mam już więcej siły.

Ok, jestem pewna, że dałeś z siebie wszystko. Teraz trzeba odpocząć i porządnie się wyspać, żeby jutro móc wykazać się zdobytą wiedzą. Wiem, że sobie świetnie poradzisz.

Poranek wygląda jak zawsze. Tata żartuje, a mama nuci pod nosem.

Spokojne, wypoczęte i pełne wiary w siebie dziecko siada nad zadaniami na kartkówce z biologii. Informacje jedna za drugą znajdują się w jego umyśle. Być może nie wie wszystkiego. Może popełni trochę błędów. To nic! Będzie ich na pewno wiele mniej, niż byłoby po wieczornej awanturze.

Dlaczego nie warto odpytywać dziecka?

Przepytywanie dzieci nie ma żadnego celu edukacyjnego. To tylko dodatkowy stres dla dziecka, spowodowany między innymi byciem ocenianym. Pod wpływem stresu organizm nie jest w stanie się skoncentrować, przez co jego skuteczność np. w przypominaniu znanych informacji, znacznie spada.

Dzieci mimo, że nabyły nową wiedzę, nie są w stanie się nią wykazać. Frustracja rodzica dodatkowo wywołuje negatywne emocje w dziecku. Spada jego samoocena i pewność, co do poziomu posiadanej wiedzy.

W konsekwencji na sprawdzianie wycofa się, zamiast podjąć próbę rozwiązania zadań, co ostatecznie tylko potwierdzi jego niskie mniemanie o sobie.

Za pierwszym razem trudno jest zaufać w to, że dziecko przygotowało się dostatecznie dobrze i nie odpytywać ze zdobytej wiedzy, ale z każdym kolejnym jest prościej.

Spróbuj, zdziwisz się jak szybko zobaczysz różnicę.

Tymczasem pamiętaj, że zawsze jestem po Twojej stronie.

Ściskam,

Marcelina