edukacja finansowa

Edukacja finansowa- jak do tego podejść

To, że warto uczyć dzieci dysponowania pieniędzmi nie ulega wątpliwości, ale jak to ugryźć i kiedy zacząć?

W dzisiejszym wpisie poznasz moje stanowisko w tej sprawie, a także sposoby, które wdrożyłam u nas. Powiem Ci co się sprawdziło, podpowiem Ci też kilka miejsc w sieci, gdzie znajdziesz rzetelne informacje na temat edukacji finansowej dziecka.

Kiedy zacząć

Im szybciej tym lepiej. Jak tylko dziecko w sposób świadomy uczestniczy w zakupach i samo chce wybierać rzeczy do kupienia, to znaczy, że jest gotowe na konkretną rozmowę o pieniądzach. Oczywiście nie mam tu na myśli sadzania dziecka i wykładu na temat inflacji, czy inwestowania pieniędzy. Jestem zwolennikiem wtapania nauki w nasze życie, dlatego i tym razem zachęcam Cię do wykorzystywania naturalnych momentów na uczenie dziecka dysponowania pieniędzmi.

Jeśli Twoja pociecha ma kilka lat i regularnie dorzuca Ci do sklepowego koszyka jakieś produkty, to znaczy, że czas na wydzielenie jej budżetu. Przeszkolakowi wystarczy informacja, że dzisiaj możesz wziąć 1 rzecz z konkretnego regału, albo wydzielenie kwoty np. 3 zł . Nawet jeśli nie rozumie jeszcze ile to jest pieniędzy, to bardzo szybko zacznie Cię pytać na co mu wystarczy, a na co nie. Tym samym zacznie dowiadywać się, że są rzeczy droższe i tańsze nawet wśród batonów, czy jogurtów.

Zazwyczaj dzieci równie szybko starają się zmieścić jak najwięcej korzyści w zaproponowanej kwocie, czyli wykorzystać ją w całości. Początkowo wybiorą pierwszą rzecz, która zmieści się w budżecie, ale z czasem zorientują się, że można tam zmieścić jeszcze jedną małą rzecz i budżet wciąż nie zostanie przekroczony.

To idealne warunki do ćwiczenia umiejętności świadomego planowania wydatków. Jak widzisz jest to możliwe już u kilkulatków.

Kieszonkowe

W pewnym momencie okaże się, że dziecko jest już na tyle duże, że ma bardziej sprecyzowane potrzeby niż batonik w sklepie. Zacznie się upominać o większe prezenty, na przykład etui na telefon. To dla mnie znak, że czas na wprowadzenie kieszonkowego. Dzięki temu dziecko, które już nieco wyćwiczyło planowanie wydatków na mniejszych kwotach, teraz zacznie uczyć się oszczędzać na większe sprawy i dysponować większym budżetem.

Ta nauka ma swoje dodatkowe skutki w postaci ćwiczenia odroczonej gratyfikacji, która ostatecznie jak sugerują badania, może mieć znaczny wpływ na jego sukcesy w przyszłości. Tym bardziej gra jest warta świeczki, prawda?

Jak wysokie kieszonkowe? Czy zdecydować się na to wypłacane tygodniowo, czy miesięcznie? Iść w duże kwoty, czy raczej kilkuzłotowe? Jak to zaplanować?

To typowe pytania, które zadaje sobie rodzic w tej sytuacji. Odpowiedzi na wiele z nich znajdziesz na blogach dedykowanych zagadnieniom edukacji finansowej (na koniec zostawię Ci kilka propozycji). Ja przedstawię Ci swoje stanowisko w tej sprawie.

W mojej opinii wszystko zależy od dziecka. Jeśli siedmiolatek mieszkający na osiedlu ma czasem ochotę kupić sobie napój w pobliskiej Żabce, to zaczęłabym od kilku złotych tygodniowo na takie wydatki. Jeśli mowa o nieco starszym dziecku, które zaczyna mieć potrzeby dysponowania większym budżetem, to można dać mu do dyspozycji większą kwotę (np. 50 zł) na cały miesiąc.

Kto za co płaci

Ważne jest, żeby ustalić kwotę z dzieckiem i dojść w tej kwestii do kompromisu, inaczej cała misja będzie nieskuteczna. Ale najważniejsze w tym całym procesie jest ustalenie zasad na co przeznacza swoje kieszonkowe. Innymi słowy musimy wyznaczyć klarowną granicę miedzy tym, co kupują rodzice, a tym na co dziecko musi zbierać samo. Skoro jest na tyle duże, żeby dostawać przywilej w postaci kieszonkowego, to znaczy, że jest na tyle duże by taką kwotą zarządzać.

Na naszym przykładzie powiem Ci, że większość swoich dodatkowych potrzeb mój starszy syn zapewnia sobie z kieszonkowego, lub własnych oszczędności. To nie oznacza, że nie kupię mu czasem chipsów na wieczorny seans filmowy, ale zasadniczo to jest jego wydatek. Dla przykładu jeśli szkoła organizowała wycieczkę do kina, to ja pokrywałam koszt biletu i dojazdu, a ewentualne napoje i popcorn organizował sobie sam. Analogicznie, jeśli jechaliśmy na rodzinne wyjście, to my kupowaliśmy np. obiad, czy lody. Jednak dodatkowe atrakcje np. zakupy na stoiskach z “bibelotami” zapewniał sobie z własnych środków.

Kiedy chciał kupić sobie hulajnogę, to skorzystał z własnych pieniędzy. Tak samo, kiedy wychodzi z kolegami na rower, albo jedzie z dziadkami na wczasy. Dysponuje wtedy swoim budżetem.

Trzeba uważać, żeby nie wymuszać na dziecku opłacenia rzeczy, które nie mieszczą się w ustalonych wcześniej ramach. W przeciwnym razie dzieci pomyślą, że kieszonkowe im się nie opłaca, bo rodzice zwykle kupowali im wszystko co chcieli. Taki krok wstecz nie będzie dobrą nauką odnośnie finansów.

Pieniądze w prezencie

A co z pieniędzmi, które dzieci dostają w prezencie? Uważam, że skoro dziecko je dostało, to znaczy, że to są jego pieniądze, a nie moje. To między innymi z tego powodu dosyć wcześnie założyłam dzieciom konta, żeby nie pogubić się w tych ich funduszach, które zwykle trafiały do mojego portfela celem przechowania. Dzięki subkontom przypiętym do mojego konta, mogłam z poziomu aplikacji przesunąć wirtualnie otrzymaną kwotę na konto. To ułatwiło mi kontrolę nad sytuacją.

Uważam też, że dzieci powinny mieć swoje portfele/portmonetki i wyznaczone na nie miejsce.

Zabawy/ zabawki

Polecam Wam również zabawki, które wspierają edukację finansową dzieci już od najmłodszych lat.

U nas sprawdzała się zabawa w sklep, z kasą fiskalną (kilkadziesiąt złotych w sieciówce), fikcyjnymi banknotami, kartą płatniczą itp. Sprzedawaliśmy w nich wszystko, nawet mieliśmy program lojalnościowy i system promocji na paragonach 😉

Druga propozycja to gry Monopoly. Mieliśmy wariant z bankomatem (“Szalona gotówka”), dla młodszych dzieci. Teraz gramy w Monopoly Cheaters Edition, ale równie dobrze sprawdzi się klasyczny Eurobiznes. W każdym wariancie dysponuje się określnym budżetem, który trzeba strategicznie pomnażać poprzez mądre inwestycje.

Na studiach graliśmy w grę Cashflow (Roberta Kiyosaki), to już większa inwestycja, ale pamiętam, że dobrze się na tych zajęciach bawiliśmy, a gra była mocno angażująca.

(Na Poranku z MumAssist polecałam Wam książkę Roberta Kiyosaki pt. „Bogaty Ojciec, Biedny ojciec.”. To ciekawa pozycja dla dorosłych, którzy zastanawiają się nad świadomym zarządzeniem finansami. )

Kontrola nad wydatkami

Ostatnim elementem, który ma duże znaczenie w edukacji finansowej dziecka jest kontrola nad wydatkami. Pamiętaj, że dziecko uczy się przez obserwacje. Im starsze, tym bardziej analizuje co mówimy i co robimy i podważa nasze stanowisko. Jeśli więc sami nie mamy żadnej kontroli nad finansami i nie analizujemy co ile kosztuje, to trudno nam będzie nauczyć dziecko takich postaw. Nie mówię, że trzeba od razu prowadzić budżet domowy (chociaż to wskazane), ale zwykłe planowanie zakupów spożywczych już jest argumentem znajdującym się po naszej stronie. (o tym jak powstaje lista zakupów w moim domu pisałam Wam TUTAJ).

Czy kontroluję wydatki moich dzieci?

I tak i nie. Starszy syn jest już w dużym stopniu niezależny, jednak wciąż zatwierdzam jego zakupy w internecie, ma też ustawione limity do dyspozycji. Z czasem i to przestanie być potrzebne, a ja będę pewna, że moje dziecko jest gotowe na świadome dysponowanie pieniędzmi. Jeśli będzie to potrafił mając 50 zł miesięcznie, to poradzi sobie również z większymi kwotami np. wypłatą za pracę. Patrząc na edukację z tej perspektywy wydaje się, że warto jest nauczyć dzieci zarządzania finansami już w pierwszych latach życia.

Zajrzyj jeszcze tutaj

Obiecałam Ci na koniec polecić kilka miejsc dotyczących edukacji finansowej. Oto one:

Michał Szafrański  https://jakoszczedzacpieniadze.pl/

Marcin Iwuć  https://marciniwuc.com/edukacja-finansowa-dzieci/

Łukasz Grygiel https://lukaszgrygiel.com/

Edyta Grabowska https://edytagrabowska.pl

Jeśli ten wpis jest dla Ciebie przydatny, to będzie mi miło jak zostawisz komentarz, lub udostępnisz go innym mamom.

Korzystając z okazji zapraszam Cię na comiesięczny bezpłatny webinar pt. „Sztuka odpuszczania- gdzie jest granica odpowiedzialności za naukę dziecka”. Zapisać możesz się pod adresem mumassist.pl/webinar .