Dzisiaj opowiem Ci co zrobić, żeby nie wkuwać słówek, dat i pojęć na pamięć. Do tego szybko, przyjemnie i bez siadania do książek. Zainteresowana? Zapraszam.
Nauka słówek z języków obcych w większości domów to mozolne czytanie, powtarzanie, czytanie, powtarzanie, czytanie i powtarzanie, a potem odpytywanie.
I tak bez przerwy, aż ilość błędów zostanie sprowadzona do zera, lub bardzo blisko tej wartości. Wszystko frustrujące i omijające nasze naturalne predyspozycje.
To typowa metoda do nauki wszelkich dat, pojęć i języków obcych. Ja też jako dziecko właśnie tak się uczyłam.
Ponieważ wszyscy tak robią, to wydaje nam się, że nauka na pamięć to jedyny skuteczny sposób. Prawda jest jednak taka, że często jest to po prostu jedyny znany nam sposób.
Czas więc poznać kolejny: szybszy, mniej inwazyjny i bardziej skuteczny. FISZKI.
(uwaga: prawdopodobnie nie są to TE fiszki, które znacie)
Co to takiego jest fiszka?
Jestem pewna, że przynajmniej raz w życiu słyszałaś o fiszkach. Prawdopodobnie kojarzysz je z małymi karteczkami z pojedynczymi słowami.
Być może korzystaliście z nich ucząc się języków obcych w szkołach prywatnych, albo ktoś Ci o nich opowiadał. Okazuje się, że metoda ta mimo, że znana, to często jest wykorzystywana w mało efektywny sposób.
Pamiętam jak w szkole językowej, do której uczęszczałam jako dziecko, wszystkie zajęcia rozpoczynaliśmy od siadania w kręgu. Każdy losował jedną karteczkę ze słówkiem napisanym po polsku, i jego zadaniem było podanie angielskiego odpowiednika. W ten sposób fiszki krążyły w koło po całej grupie, aż do momentu, gdy przepracowaliśmy wszystkie.
Bardzo tego nie lubiłam.
Stresowało mnie, że wylosuje słówko, którego nie znam, lub źle je wypowiem. Ocena grupy była dla mnie wtedy bardzo ważna, a jak wiadomo dzieci są bardzo bezpośrednie w przekazywaniu opinii. To napięcie zdecydowanie nie pomagało mi w efektywnym myśleniu, więc często nie potrafiłam podać odpowiedzi, która okazywała się banalnie prosta. A to naturalnie jeszcze bardziej potęgowało mój stres.
Zamknięte koło.
Słabe te fiszki – mówią
To główny powód przez który odłożyłam metodę fiszek na bok i nie sięgałam do niej pokazując efektywną naukę mojemu dziecku. (Tak, to dla Was dobra wiadomość, bo to oznacza, że jest więcej metod nauki zastępującej typowe zakuwanie 😉)
W każdym razie ostatnio prowadzeni potrzebą zmian w trybie uczenia się języka anielskiego postanowiliśmy z synem wprowadzić metodę Fiszek.
ALE taką, która nie wywołuje negatywnych skojarzeń, nie powoduje zmieszania, nie wprowadza poczucia bycia ocenianym i nie wzbudza poczucia wstydu, gdy nie znasz prawidłowej odpowiedzi.
Jednocześnie zostają w niej wszystkie elementy, które powodują, że fiszki są bardzo skuteczne w nauce słówek, szybkie i bezproblemowe. Można z nimi pracować przy posiłku, myjąc zęby, czy leżąc na łóżku.
Całość pracy trwa może 2 minuty, do tego mój syn sam ma motywację do nauki z fiszkami (zaraz dowiesz się dlaczego)😉
Chodź pokażę Ci jak to działa. Mam nadzieję, że spróbujecie i dacie mi znać jak ta technika sprawdza się u Was.
Jak przygotować fiszki
Do przygotowania fiszek potrzebne Ci będą trzy rzeczy:
- Małe karteczki
- Coś do pisania (najlepiej kolorowe flamastry)
- Pudełko z pięcioma przegródkami ( najlepiej długie i wąskie) Możesz je zrobić sama na przykład z pudełka po chusteczkach higienicznych.
Na każdej karteczce po jednej stronie piszesz słowo po polsku, a na odwrocie jego angielski odpowiednik. Warto wykorzystać do tego kolorowe flamastry, bo one pobudzają umysł do dodatkowej- kolorystycznej analizy tekstu
Zwykle słówka z danego tematu znajdują się w podręczniku w podsumowaniu rozdziału, lub na samym końcu książki. Wypiszcie w ten sposób wszystkie, które są w aktualnie omawianym rozdziale.
Docelowo to dziecko powinno przygotowywać fiszki (uczy się w tym czasie równie dobrze, jak potem pracując z fiszkami), ale na początek można to zrobić za nie, żeby nie traciło motywacji rozpoczynając od dosyć nudnej czynności.
Wszystkie karteczki wkładasz do pierwszej przegródki pudełka. Jeśli dziecko dotychczas nie miało kłopotów z nauką języka, to połóż je w taki sposób, by polskie słowa były na wierzchu. Jeśli jednak na ten moment serce pociechy nie wyrywa się do obcobrzmiących słówek, to zacznijcie od zostawienia angielskich słówek na widoku.
Jak uczyć się z fiszkami- tu dzieje się magia
Zadanie dziecka polega na doprowadzeniu wszystkich fiszek do ostatniej przegrody, ale trzeba to zrobić w dosyć specyficzny sposób.
Dziecko wyciąga po jednej karteczce z pierwszej przegrody i czyta zapisane na niej słowo. Najlepiej na głos, ale może być w myślach. Następnie ma spróbować podać jego odpowiednik (polski lub angielski) i za każdym razem sprawdzić na odwrocie poprawność udzielonej odpowiedzi.
Jeśli podał prawidłowe tłumaczenie, to dana karteczka wędruje do drugiej przegrody w pudełku. Jeśli się pomylił, lub nie znał odpowiedzi, to karteczka trafia na koniec pierwszej przegrody.
Jedno podejście do fiszek to przejście całego pakietu karteczek (zwykle jest ich od dwudziestu do trzydziestu). Bez względu na to ile kartek zostało w pierwszej części pudełka, a ile powędrowało dalej, zadanie zostało wykonane prawidłowo po przejściu pełnego cyklu. Można pochwalić pociechę za pracę i zaangażowanie.
Czas na przerwę.
Potem odkładamy fiszki i zapominamy o nich na jakiś czas. Następnego dnia, lub po kilku godzinach wracamy do naszego pudełka, ale wciąż pracujemy z karteczkami z pierwszej przegrody. I tak do momentu aż kartki z pierwszej przegrody trafią do kolejnej.
Wtedy sytuacja się powtarza, czyli zaczynamy od początku z tym, że pobieramy karteczki z drugiej przegrody, a prawidłowo zapamiętane słowa trafiają do trzeciej. Naturalnie te jeszcze nie przyswojone zostają w drugiej (na końcu pakietu).
Koniec pracy z danym pakietem fiszek następuje w momencie, gdy wszystkie znajdą się w ostatniej przegrodzie. Z dużym prawdopodobieństwem można wtedy stwierdzić, że słówka zostały przyswojone. Jednak nie wyrzucajcie tych fiszek, kto wie, kiedy jeszcze się przydadzą. Można czasem do nich wrócić i przypomnieć sobie te słówka, to pozwoli je jeszcze lepiej zakodować w naszym umyśle.
Wprowadzając tę technikę, trzeba na początku być uważnym, ponieważ często zdarzają się błędy, które powodują, że metoda jest spalona w oczach dziecka.
Poniżej przedstawiam Wam najczęściej popełniane błędy w wykorzystaniu tej metody.
Unikajcie tych błędów w używaniu fiszek
Nie oceniamy ile karteczek jest w której przegrodzie. Tu naprawdę nie liczy się skuteczność na danym etapie, tylko doprowadzenie wszystkich kartek do końca pudełka. Dziecko jest tu jedynym sędzią.
Musisz jasno przedstawić dziecku zasady i mu zaufać. To ćwiczenie wymaga od niego uczciwości wobec samego siebie. Nie sprawdzaj, czy dziecko na pewno umie słowa, które są w kolejnej rubryce, tylko zaufaj mu, że włożył je tam, dlatego, że znał poprawne tłumaczenie. Jeśli mu zaufasz, to ono nie będzie miało powodu, żeby Cię oszukiwać.
Róbcie przerwy. Po jednym przejściu przez wszystkie karteczki nie należy od razu zaczynać od nowa. Jeśli dziecko bardzo chce to mu pozwól, ale pamiętaj, że przerwa to czas dla umysłu na pracę w tle. To wtedy wiele rzeczy zostaje zapamiętanych.
Nie analizujemy żadnego słowa za dziecko. Nie mówimy, że z tym jednym zawsze ma problem, albo to było proste, więc się mniej liczy. Dziecko ma przeczytać słówko i od razu podać odpowiednik. To jest działanie na zasadzie Wiem/ Nie wiem. I obie odpowiedzi są ok, wystarczy tylko przyporządkować daną karteczkę do odpowiedniej rubryki. Serio. To aż takie proste.
Pozwólmy dziecku pracować samodzielnie, nie sprawdzajmy czy na pewno zna dane słowo. Jeśli dziecko nie chce ich czytać na głos, lub pracować przy rodzicach, to pozwólmy mu na to. Nauka słówek to jego zadanie.
Dlaczego to działa i dlaczego przekonałam się do tej metody?
Fenomen tej metody tkwi w jej prostocie. Raz przygotowane pudełko wykorzystujesz wielokrotnie, zmieniasz tylko fiszki. Dzięki swej prostocie nie wymaga ona dużego wysiłku ze strony dziecka. Do tego można z niej korzystać przy okazji np. w samochodzie jadąc na trening, lub w domu jedząc śniadanie.
Jest skuteczna, bo wprowadza powtarzanie, ale powiązane z przetwarzaniem, a tylko takie powtarzanie ma sens.
Do tego wprowadza emocje (uda się, czy nie) i element rywalizacji z samym sobą (jak szybko uda mi się doprowadzić karteczki do końca).
Dzięki niej dziecko częściej ćwiczy słówka, które trudniej mu przyswoić. To pomaga utrwalić ich prawidłowe odpowiedniki. A Ty jako rodzic nie musisz wciąż odpytywać i sprawdzać, czy już je zna.
Pozwala nauczyć się zarówno pisowni (czytanie), jak i wymowy (czytanie na głos).
W tej grze nie da się przegrać. To tylko kwestia zaangażowania. Dlatego zadaniem rodzica jest doceniać pracę, a nie efekty. Zaufaj mi, efekty też przyjdą, a dziecko zachęcone nimi kolejnym razem również sięgnie po tę metodę.
Metoda ta pozwala uniknąć zewnętrznej oceny w trakcie nauki. Dziecko więc pracuje nad zaangażowaniem, samo poddaje się ocenie, samo weryfikuje swoją wiedzę i samo zwiększa jej zasób. Przy czym chwalone przez rodzica za pracę z fiszkami (nie za jej efekty) ma większą motywację do dalszego działania.
A co jeśli moje dziecko nie będzie chciało spróbować?
Wiele razy słyszę:
Moje dziecko nie będzie chciało tego robić.
Mój syn nie lubi takich rzeczy. Jest już na to za duży.
Moja córka sama na pewno nie będzie brała tych fiszek do nauki.
Pytam wtedy rodziców, co tracą próbując? 10 minut na doklejenie tekturowych przegródek w pudełko po chusteczkach?
A potem zwykle okazuje się, że jednak warto było spróbować.
Naturalnie może się okazać, że mimo, że rodzic rozumie tę metodę i chce ją pokazać dziecku, to ono stawia opór. Pamiętaj wtedy o dwóch rzeczach.
Po pierwsze powiedz mu, że ma wybór. Może zakuwać słówka przez 30 minut przed sprawdzianem, bez gwarancji efektów; albo podejść do fiszek 10 razy po 1,5 minuty (razem 15 minut!!!). I przy okazji spożywania posiłku mimochodem przyswoić wszystkie. Wybór jest dziecka. Zawsze.
Po drugie ustalcie wspólnie jakiś sposób na świętowanie pierwszego momentu, gdy wszystkie karteczki dotrą do ostatniej przegrody. Zróbcie z tej okazji cokolwiek, ale razem. Idźcie na lody, zagrajcie w planszówkę, obejrzyjcie film, albo pozwól sobie pokazać ulubionego youtubera 😊 Wymyślcie coś, co dla niego będzie na tyle cenne, że podejmie próbę.
Nie każda metoda się sprawdza u wszystkich. Nie każda pasuje do charakteru, temperamentu, czy zainteresowań naszego dziecka. Ale bez próbowania stoimy w miejscu i wciąż walczymy z nauką. Ja proponują jednak spróbować ją oswoić.
Chcesz więcej?
W grupie Mamy uczniów- wsparcie w edukacji dzieci pokażę Wam sprytny patent na pudełko. Można je dostać w bardzo popularnym sklepie, w dziale zupełnie niezwiązanym z edukacją.
Jeśli chcesz poznać więcej takich metod, zapraszam Cię do zapoznania się z moim najnowszym e-bookiem Sprawdzian bez tajemnic. Jak się uczyć, żeby się nauczyć.
PS. Wiesz, napracowałam się nad tym wpisem dla Ciebie. Jeśli uważasz, że jest wartościowy udostępnij go proszę innym mamom. Z góry dzięki!