postaw granice

Jak mądrze stawiać dziecku granice

Izolacja domowa obnażyła wiele spraw, które wcześniej wydawały nam się nieistotne, lub skutecznie zamiataliśmy je pod dywan.

Spędzamy ze sobą obecnie dwadzieścia cztery godziny na dobę,  a brak możliwości swobodnego wyjścia na zewnątrz, odbija się na jakości życia, do której byliśmy przyzwyczajeni.

Czy umiesz stawiać granice w tej trudnej sytuacji?

Wiele rodzin przeżywa kryzysy, z których znacząca część dotyczy zachowań naszych dzieci. Piszecie jak trudno jest Wam zapanować nad sytuacją, dzieci coraz bardziej wchodzą Wam na głowę, a Wy coraz częściej odpuszczacie, żeby zyskać chociaż odrobinę świętego spokoju.

Tym sposobem młodzi spędzają dużo czasu online, do oporu grają w swoje ulubione gry, zajadają się chipsami i ciastkami, nie angażują się w swoje obowiązki, a nauka zdalna idzie jak po grudzie.

Dopóki wydawało się, że wszystko niedługo wróci do normy, mogłyśmy akceptować taką sytuację. Przekonanie, że lada dzień dzieci jak kiedyś pójdą do szkoły, znów zaczną odrabiać lekcje w terminie i znajdą czas na rozwój pasji, trochę usprawiedliwiało naszą pobłażliwość.

Czas pokazał, że perspektywa powrotu do normalności wciąż się oddala, a my wpadliśmy w pętlę takiego chaosu, że nie wiadomo jak się z tego wyplątać.

I żebyś nie miała złudzeń, ja też jestem w grupie mam, które momentami tracą kontrolę nad sytuacją.

Mamy problem, bo nie wiemy jak stawiać granice

Z rozmów z Wami wiem, że największym problemem jest to, że zarówno wszystkie obowiązki, jak i przyjemności rozciągają się w czasie do jakichś niebotycznych rozmiarów. Lekcje on-line leją się jak przysłowiowa krew z nosa, a sprzątanie pokoju zaczęte w poniedziałek trwa nadal w piątek. Do tego czas na odpoczynek jest zbyt długi, więc dzieci nie regenerują się, tylko rozleniwiają bez reszty i trudno jest im się potem za cokolwiek zabrać.  Snują się z kąta w kąt, co tylko irytuje rodziców, którzy próbują złapać dziesięć srok za ogon, jedną ręką przygotowując obiad, drugą próbując pracować zdalnie.

Ta mieszanka jest zbyt wybuchowa, by móc trwać w niej w nieskończoność! Musimy stawiać jasne granice.

mama granice

Czas przywrócić granice, które kiedyś pomagały nam utrzymać świat w ryzach!

Pozornie wydawało nam się, że dając dzieciom więcej swobody, będzie nam łatwiej przetrwać kwarantannę. W praktyce okazało się, że jest dokładnie odwrotnie. Dzieci bez klarownych granic straciły grunt pod nogami. Nie potrafią ani działać efektywnie, ani odpoczywać. Czynności przelewają się jedna przez drugą, a żadna zdaje się nie mieć końca.

Czytelne granice dawały dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Dzięki nim wiedziały do czego zmierzają, miały szansę zrealizować zadania z sukcesem. Dziś nawet koniec lekcji nie ma klarownej granicy, kiedyś sygnalizował go ostatni dzwonek, teraz lekcje zdają się trwać nieustannie.

Jak stawiać granice w środku kwarantanny?

 W tym wypadku wyjątkowo jestem zwolennikiem chirurgicznego cięcia, czyli postawienia jej raz, a dobrze. Zwykle zachęcam Was do wspólnego ustalenia zasad , jednak jeśli zamieszanie w Twoim domu zabrnęło za daleko, trzeba je uciąć tu i teraz. Co ważne, to cięcie powinno być precyzyjne, czyli musisz jasno określić co się kończy, a co zaczyna.

To nie znaczy, że masz twardą ręką postawić zakaz, albo nakaz. Zawsze należy wyjaśnić dziecku z czego wynika postawienie tej granicy, uczciwie powiedzieć co nas martwi w dotychczasowym sposobie działania i dlaczego trzeba to zmienić. Mądre postawienie granicy nie wymaga krzyku i złości, ale konstruktywnej rozmowy, w której pokazujesz jak i dlaczego coś zmieniacie.

Podam Ci przykład sytuacji, w której ja musiałam postawić granicę.
W trakcie normalnej lekcji w szkole dzieci są w klasie i starają się skoncentrować na zadaniu. W wielu domach (w tym w moim), aby ułatwić dziecku adaptację w edukację zdalną, wskazałam synowi na plusy takiej formy, między innymi na możliwość przerw w dowolnym momencie. Początkowo, gdy nikt jeszcze do końca nie wiedział jak będą wyglądać zdalne lekcje, nie nadużywał tych przerw, być może w obawie, że coś przegapi. W pewnym momencie zauważyłam, że tych przerw jest coraz więcej i nie tyle wynikają one z potrzeby regeneracji, co po prostu z nudów (u nas mało zajęć jest na żywo, dzieci raczej dostają zadania do wykonania i mają odesłać nauczycielowi).

Monotonna czynność plus brak kontroli nauczyciela okazała się być silnym bodźcem do robienia licznych przerw, co w efekcie rozciągało pracę nad kilkoma prostymi zadaniami na ponad godzinę. Każda kolejna przerwa (zaznaczam, że mam na myśli te przerwy, które nie są niezbędne dla regeneracji, tylko są robione z nudów) powodowała, że coraz trudniej było mu wrócić do zajęć. Doszło do tego, że gdy już wracał do swoich zadań, to nie mógł się skoncentrować, bo był znużony. Zasadniczo sam się męczył w tym chaosie.

Trzeba było postawić jasną granicę i wskazać co mu służy, a co dezorganizuje dzień, no i oczywiście zmienić zasady gry.

Jednym ze sposobów rozwiązania takiego problemu jest praca w cyklach, o której więcej poczytasz TUTAJ.

nauka zdalna

Świat przeniósł się do wirtualnej rzeczywistości

Często mówicie, że w Waszych domach problemem jest teraz ciągłe bycie on-line. O ile miałyście nad tym kontrolę w normalnych czasach, tak teraz dzieci teoretycznie muszą być stale on-line, bo albo mają zdalne nauczanie, albo potrzebują kontaktu z rówieśnikami.

Prawdą jest, że dzieci wciąż siedzą z telefonem w ręku, bo nie mają innych rozrywek (szczególnie mieszkając w bloku, bez możliwości wyjścia na podwórko) , mimo wszystko powinna być jasna granica ile czasu można korzystać z wirtualnej rzeczywistości. Nawet jeśli codzienność jest szara i mało ciekawa, bo przemieszczanie się i wychodzenie jest mocno ograniczone, to nie znaczy, że możemy stracić kontakt z realnym światem.

Jeśli więc Twoje dziecko spędza siedem godzin grając na playstation, to zdecydowanie musisz położyć temu kres. Wszyscy mamy dosyć tej sytuacji i dlatego łatwiej ulegamy naciskom, ale kiedy Twoje dziecko dziesiąty raz pyta, czy może jeszcze zagrać jedną rundę, to nie czas na negocjację , tylko na chirurgiczne cięcie.

Początkowo spotkasz się z dużym sprzeciwem, ale założę się, że sama się zdziwisz, jak po kilku dniach konsekwentnego ustalania czasu na grę, Twoje dziecko przestanie Cię męczyć o kolejne pięć minut . Pewnie obawiasz się tego, że będzie się nudzić i zamęczy Cię setką pytań o to, co ma robić? W minione wakacje pisałam na blogu o tym, dlaczego nuda jest ważna i dlaczego warto się zastanowić, czy na pewno musimy znaleźć sposób na jej zabicie.

Podsumowanie

Jasna i czytelna granica jest potrzebna nie tylko Tobie, ale także dziecku . Oboje potrzebujecie odzyskać przewidywalny świat, w którym automatycznie potrafimy się poruszać. Możecie zbudować jego namiastkę właśnie stawiając czytelne granice. One pomogą dziecku (nawet nastoletniemu) ponownie odróżnić dobro od zła i jasno określić jakie oczekiwania się przed nim stawia.

Jasne granice pomagają nie tylko zrozumieć świat, ale też odnaleźć się w nim i poczuć bezpiecznie. Nawet jeśli początkowo poczujesz się źle stawiając je, a Twoje dziecko zaleje się łzami, lub trzaśnie drzwiami ze złością, to jestem pewna, że niebawem zobaczy różnice w jakości swojego dnia i przyzna Ci rację.

Jeśli napotykasz problem, wciąż nie wiesz jak stawiać granice, lub obawiasz się, żeby zacząć, napisz do mnie na marcelina@mumassist.pl. Wspólnie spróbujemy znaleźć rozwiązanie.

Tymczasem pamiętaj, że zawsze jestem po Twojej stronie.

Ściskam,

Marcelina MumAsssist