Kamila Lewicka już dawno przykuła moją uwagę, ponieważ uczy ludzi odwagi –umiejętności, która w moim odczuciu powinna być obowiązkowo wspierana przez edukację! Niestety często dzieje się dokładnie odwrotnie, szkoła wywołuje w dzieciach lęk i wycofanie. Zastanówmy się w takim razie czy my, rodzice, możemy pomóc dzieciom w kształtowaniu odwagi?
O to zapytałam Kamilę, autorkę Akademii Odwagi.
MumAssist: Kamilo, czym według Ciebie jest odwaga i co sprawia, że poświęcasz jej tyle uwagi w swojej pracy?
Kamila Lewicka: Odwaga to klucz do szczęśliwego życia. Jeśli się boisz, często rezygnujesz z tego, co dla ciebie ważne, na czym ci zależy. Chowasz się. Zadowalasz się tym, co jest, nawet jeśli to nie jest dla ciebie dobre. Cierpisz, bo gdzieś tam jest to, za czym tęsknisz, ale nie masz odwagi tam pójść. To bardzo męczące i niszczące uczucie. Znam je doskonale. Byłam skrajnie nieśmiałym dzieckiem, niewierzącą w siebie dziewczynką, później zamkniętą w sobie nastolatką. Wiem jak czuje się dziecko, które marzy o czymś, ale boi się po to sięgnąć. Jak patrzy tęsknie na inne dzieci, chcąc być częścią grupy, a stoi z boku, bo nie wierzy w siebie.
Znam uczucie kiedy to, co chciałaś zrobić, robią inni. Wiem, jak to jest czuć złość na siebie, ale nie móc nic zrobić. Jak to jest mieć w sobie głód doświadczenia czegoś i jednocześnie paraliżujący lęk, który zatrzymuje w miejscu.
I wiem też jak to jest śmiało iść przez życie, ciesząc się, robiąc dobre, wartościowe rzeczy, zawierając dobre relacje, spełniając marzenia w spokoju, satysfakcji i poczuciu, że idzie się właściwą drogą. Jak o wiele lżej i przyjemniej się żyje. Jaką to daje wolność i radość.
Wiem to z doświadczenia, nie z książek. Dlatego umiem znaleźć klucz do dzieci, które trafiają na moje zajęcia. Przeszłam tę drogę. Spotkałam kilka osób, które dały mi wsparcie i pomogły uwierzyć w siebie. Teraz oddaję to, co dostałam.
Mam w sobie takie głębokie przekonanie i pragnienie, by być dla dzieci kimś, kto pokaże im ich mocne strony i nauczy jak z nich korzystać. Gdyby ktoś mi to wcześniej pokazał, nie musiałabym tyle lat pracować nad różnymi przekonaniami, zahamowaniami, lękami.
Wiem, że to, co daję dzieciom, pomoże im wyrosnąć na radosnych, pewnych siebie, odważnych dorosłych. Dobrych ludzi, którzy podejmują decyzje i działania z poziomu pasji, miłości do siebie i świata, radości a nie z poziomu lęku. Wierzę, że to, co robię ma sens. I widzę, że tak jest kiedy patrzę na dzieci, z którymi pracuję. Jak to, co robimy, owocuje teraz i po latach.
Wspomniałaś, że jako dziecko nie nazwałabyś siebie odważną osobą. Ciekawa jestem, jaki to może mieć związek ze szkołą. Czy uważasz, że odwaga ma znaczenie w edukacji szkolnej, jeśli tak, to dlaczego?
Oczywiście, że tak. Dziecko, które jest odważne, lepiej radzi sobie w szkolnej rzeczywistości. Nie tylko ma lepsze wyniki w nauce, bo nie boi się trudniejszych wyzwań, ale jest też chętne do działania i zaangażowane. Nawiązuje lepsze relacje, potrafi stawiać granice, pytać, wyrażać swoje zdanie.
Takie dziecko śmiało idzie przez życie, zna swoją wartość. Łatwiej znosi niepowodzenia i słabsze momenty. Lepiej radzi sobie w sytuacjach stresowych.
Odważne dziecko jest też bardziej aktywne, a przez to bardziej widoczne, co przyśpiesza osiąganie celów i daje szybsze rezultaty działań. Ma większą szansę osiągnąć to, co dla niego ważne. Jest mu zdecydowanie łatwiej w szkole.
A czy według Ciebie odwaga w dzieciństwie ma swoje naturalne przełożenie na odwagę w dorosłości?
Bezpośrednie!
Wszystko, w czym wzrastamy jako dzieci, przekłada się na nasze życie dorosłe. Jestem tego najlepszym przykładem. To, czym nasiąkamy w kilku pierwszych latach życia, zapisuje się w nas trwale. To mapa, którą się w nas wdrukowuje. Podążamy z nią przez kolejne lata, również te dorosłe.
Często powielamy to, co obserwowaliśmy, co do nas mówiono. Pewnie każdy z nas przyłapał się w dorosłości, że właśnie zachował się lub powiedział tak, jak mówiła jego mama czy tata. Nie chciał tego, a nawet obiecał sobie, że „ja tak nigdy nie będę”, a jednak. To się dzieje automatycznie.
Na szczęście możemy rozwijać w sobie świadomość i pracować nad tym, co nam przeszkadza. Zmieniać ścieżki, którymi idziemy przez życie. Modyfikować tą wdrukowaną w nas mapę tak, by szybszą i ładniejszą drogą doprowadziła nas tam, gdzie chcemy dojść.
Tak właśnie pracuję z dziećmi. By umiały zauważać to, co im nie służy, co je blokuje i by wybierały to, co je wspiera, co dodaje skrzydeł. Świadomie, niezależnie od wdrukowanych wzorców. Zamiast przerabiać to później, w życiu dorosłym, już teraz można wiele rzeczy przepracować. O ileż łatwiej będzie im w kolejnych latach. I lepiej zrobić to teraz, kiedy jeszcze te osłabiające przekonania nie utrwaliły się w nich przez doświadczenia życiowe, problemy czy wyzwania dorosłego życia.
Często zauważam, że dzieci w toku nauki nabywają takie właśnie osłabiające przekonania na swój temat, to odbiera im wiarę we własne możliwości. Jak powiązałabyś odwagę z pewnością siebie u dzieci?
Na odwagę składa się kilka obszarów. Między innymi pewność siebie. Trudno jest być odważnym, jeśli nie czujemy się dobrze ze sobą, nie czujemy swojej siły, mamy niskie poczucie własnej wartości.
Dlatego właśnie program w Akademii Odwagi ułożony jest tak, aby rozwijać wszystkie te obszary, które potrzebne są w byciu odważnym. Odwaga jest niejako wynikiem wypracowanych w innych obszarach umiejętności.
U każdego dziecka są to inne rzeczy. Jeśli np. dziecko ma trudności w funkcjonowaniu w grupach rówieśniczych i z takim wyzwaniem zgłasza się do akademii, to nie ćwiczymy z nim tej umiejętności od pierwszego spotkania, ale najpierw staramy się rozpoznać, z czego te trudności wynikają.
Powody mogą być przeróżne. Bywa, że dziecko nie akceptuje samego siebie, czuje się mniej atrakcyjne, wstydzi się – wtedy najpierw pracujemy właśnie nad tym. Pokazujemy jak polubić siebie, jak odnajdywać w sobie pozytywne cechy, jak zauważać plusy i mocne strony. A dopiero potem jak to przełożyć na działania w grupie. Trudno z radością zawierać nowe znajomości, jeśli czujemy się gorsi od innych i brakuje nam np. właśnie pewności siebie.
Na zajęciach szukamy przyczyny. To klucz. Jeśli nazwiemy ten bodziec, wyciągniemy na powierzchnię, naturalna odwaga ma szansę się przebudzić i krok po kroku wzmacniać. W swojej pracy nie zaleczam skutków przez sztuczne ćwiczenie zachowań, ale staram się dotrzeć do sedna trudności. Tam jest źródło i odpowiedzi.
Pracując z dzieckiem w taki sposób, uczę go, że jest kompletne, że ma wszystko co potrzebne, że świadomość siebie pozwoli mu wybrnąć z każdych trudności. Można tak pracować nawet z małymi dziećmi. Pięknie reagują na takie prowadzenie i wielokrotnie zaskakuje mnie jak mądrze potrafią mierzyć się z przyczyną swojego strachu. Takie podejście przynosi też efekty na całe życie. Działamy głębiej, a więc skuteczniej i długofalowo.
Jaki wpływ na kształtowanie odwagi u naszych dzieci ma Twoim zdaniem szkoła?
Od 20 lat pracuję z dziećmi. Prowadziłam zajęcia w wielu szkołach. Przez 11 lat byłam dyrektorem szkoły artystycznej. Obserwuję różne postawy, modele edukacji, typy szkół. Bardzo dużo rozmów przeprowadzam z rodzicami, nauczycielami i dyrektorami.
Są placówki, które rozumieją dziecko i wspaniale dbają o szeroko pojęty rozwój. Oprócz wysokiego poziomu nauczania kładą nacisk na edukację emocjonalną, poznawczą, na kształtowanie postaw, które wspierają funkcjonowanie dziecka w świecie i jego późniejszą dorosłość.
Są też jednak takie, dla których wynik egzaminu, testy i rankingi szkół to klucz. To wyznacza kierunek działania i sposób prowadzenia szkoły. Daleka jestem od ocen.
Nauczyciele są dzisiaj zarzuceni dokumentacją i tysiącem formalnych rzeczy do zrobienia. Na obcowanie z dzieckiem – nie z uczniem, ale z dzieckiem, człowiekiem – często brakuje czasu. A przecież to w szkole dziecko spędza większą część swojego dnia. Szkoła jest przez wiele lat centrum jego skupienia. Ma więc ogromny wpływ na kształtowanie wielu postaw młodego człowieka, w tym odważnego podchodzenia do życia. Trudno teraz wymienić wszystkie czynniki z tym związane, wspomnę więc o dwóch, w mojej ocenie kluczowych, a często traktowanych jako dodatek w szkołach.
Pierwszy to atmosfera, czyli jak się dziecko w szkole czuje. Czy lubi tam przebywać, czy pozytywnie się o niej wyraża, czy chętnie do niej chodzi. Na moje zajęcia trafiają dzieci w różnym wieku. Kiedy zakładałam Akademię Odwagi, wydawało mi się, że największe zapotrzebowanie na takie wsparcie będzie w grupie nastolatków. Zajęcia dedykowałam dzieciom od 9 roku życia i starszym. Szybko okazało się, że ogromne zainteresowanie Akademia wzbudza wśród rodziców dzieci 6-7 letnich.
Większość trudności, z którymi zgłaszają się dzieci dotyczy problemów szkolnych, które najczęściej wynikają z tego, że dziecko źle się czuje w szkole. Przeraża mnie to.
Dla mnie to niepojęte, żeby w klasach 1-3 dzieci niechętnie chodziły na zajęcia szkolne. To powinna być dla nich przyjemność! W późniejszych klasach, kiedy pojawiają się bardziej skomplikowane przedmioty, większe obowiązki, rozumiem, że zapał może być różny. Ale w nauczaniu początkowym? A niestety zdecydowana większość dzieci, które poznaję, ma ten problem. One po prostu nie lubią szkoły. A jak się czegoś nie lubi, nie można dobrze w takim środowisku funkcjonować i pojawiają się problemy. Z nauką, z rówieśnikami, z odwagą, z pewnością siebie i każde inne.
I znowu, nie chcę oceniać nauczycieli, sama pracuję w tym zawodzie, ale uważam, że to od nas zależy jak dziecko w szkole funkcjonuje. To, jakie mu stworzymy warunki, jak do niego mówimy, czy go zauważamy, jak go traktujemy, jest punktem wyjścia do tego, jakie postawy się w nim rozwijają. Możemy wiele zrobić, mamy dziecko pod opieką kilka godzin dziennie. To stwarza naprawdę wiele możliwości do mądrego poprowadzenia go. Potrzeba tylko wyjścia poza schemat dopełniania obowiązków, a jako priorytet uczynić dziecko – człowieka. Mówię to z całą odpowiedzialnością jako ktoś, kto musiał przez lata dopełniać formalności i dbać o „porządek w segregatorach”. Szkoła, którą prowadziłam, jest szkołą muzyczną. Duże wymagania, egzaminy od pierwszych miesięcy nauki. Nie przeszkodziło to w budowaniu miejsca, w którym dziecko jest szanowane, zauważane i – jak napisało jedno z dzieci – „w której dziecko się lubi i kocha go uczyć”. Sukces tej szkoły? Uczniowie, którzy nie chcieli jej kończyć.
Naprawdę można.
I to właśnie w takiej atmosferze buduje się pewność siebie, wiara w swoje możliwości i odwaga. W poczuciu bezpieczeństwa i ważności.
A drugi czynnik w szkołach, który bardzo mocno wpływa na kształtowanie odwagi i siły dziecka, to czy szkoła skupia się na docenianiu, czy na punktowaniu niedociągnięć. Czy bardziej uwypukla sukcesy danego dziecka, czy wypomina tygodniami niezaliczony sprawdzian.
Mówiąc sukcesy, nie mam na myśli złotego medalu w zawodach, ale to, że po wielu nieudanych próbach dziecko po raz pierwszy poprawnie rozwiąże zadanie z matematyki. Jaki jest wtedy komunikat nauczyciela? Doceni wysiłek i będzie się cieszył razem z dzieckiem, czy wypomni ilość nieudanych prób i powie, że nareszcie się „udało”. Dzieci naprawdę czują intencję dorosłych.
Jeśli chcemy, by dzieci były odważne, twórzmy atmosferę, w której będą czuły się akceptowane takie, jakie są i doceniane za każde staranie. Wtedy jest większa szansa, że będą podejmowały wyzwania i próbowały przełamywać w sobie opór, lęk, nieśmiałość.
Moje doświadczenie pokazuje, że nawet jeśli szkoła nie wspiera w nauce odwagi, to rodzice są w stanie uzupełnić ten brak swoją postawą wobec dziecka. Czy Twoim zdaniem my, rodzice, mamy wpływ na to, jak rozwija się odwaga naszych dzieci?
Dziecko rodzi się z naturalną odwagą. Nie boi się. Chętnie podejmuje się nowych rzeczy, próbuje, sprawdza, doświadcza. Lęk pojawia się w skutek zachowań dorosłych.
Warto zadać sobie pytanie, czy zachęcam moje dziecko do eksperymentowania, czy próbuję go przed wszystkim ostrzec zanim jeszcze czegoś spróbuje? Czy rozbudzam w nim ciekawość świata, poznawania ufnie, w radości, czy wszędzie widzę zagrożenia? Czy podkreślam zaangażowanie i wysiłek dziecka czy tylko sukces i wyniki?
Te wszystkie: „nie wchodź tam”, „nie ruszaj, ubrudzisz się”, „uważaj, bo się przewrócisz”, czy to nie jest zaszczepianie w dziecku lęku?
Pokażmy, wytłumaczmy, bądźmy przy dziecku, ale nie zabraniajmy mu uczyć się życia. Po swojemu.
Ochraniajmy, ale nie panicznie, wszędzie widząc niebezpieczeństwo. Idźmy krok za dzieckiem, asekurując go w razie potrzeby, a nie krok przed nim, usuwając z drogi każde wyzwanie. W ten sposób będzie bało się zrobić krok bez nas. A przecież chodzi o to, aby te kroki właśnie bez nas umiało zrobić. Aby sobie poradziło samo. Nie zawsze przy nim będziemy. Wykorzystajmy czas z nim na wykształcenie postawy samodzielności.
Kiedyś przyszli do mnie rodzice chłopca, jedenastolatka. Bał się zagrać na koncercie. Mama dziecka całą rozmowę podkreślała jaki on jest nieśmiały, wrażliwy, jak się boi. Ale chcieli dla niego mojego wsparcia. Podjęłam się tego wyzwania. Wysłuchałam i zaproponowałam rozwiązanie. Bezpieczne, stopniowo wyprowadzające z tego lęku. Wszystko omówiliśmy. Chłopcu zaświeciły się oczy. Powiedział, że chce spróbować. Na to odezwała się mama: „Ale czy to nie za trudne wyzwanie? Synku, czy ty sobie poradzisz?”. Chłopiec zgasł. Postawiłam warunek, że podejmę się pracy, ale bez obecności rodziców. Mama bardzo niechętnie chciała się na to zgodzić, na szczęście tata zainterweniował i zaufał.
Historia skończyła się dobrze. Pracowałam z tym chłopcem przez pewien czas i wyprowadziłam go z lęku przez wystąpieniami, zagrał koncert. To była wymagająca praca. Z dzieckiem, ale też z rodzicami. Na szczęście byli otwarci na zmianę.
Zdarza się jednak, że lęki rodziców blokują każde zaproponowane działanie moje i dziecka. Wiem, że rodzice chcą dla dziecka dobrze i robią to z miłości, chcą je ochronić. Dziecko jednak czuje to wahanie, ten lęk. I oprócz swojego strachu, martwi się jeszcze o uczucia rodzica. Przecież rodzice to najważniejsze dla niego osoby. Jeśli dziecko widzi, że rodzic jest niepewny, boi się, jego lęk rośnie. Dlatego tak ważne jest abyśmy my, dorośli, ze swoimi lękami pracowali sami i nie przekładali ich na dziecko.
To, jak mówimy do dziecka, jak reagujemy, ma kluczowe znaczenie. No i przede wszystkim fakt, czy my sami mamy otwartą postawę, podejmujemy wyzwania, odważnie idziemy przez życie. Dziecko przecież najszybciej uczy się przez obserwację. Wiele od nas zależy.
W takim razie, gdybyś miała wymienić trzy podstawowe kroki do tego, by zbudować w dziecku odwagę, jakie by one były?
Odwagę możemy budować w dziecku każdego dnia, małymi krokami. Wzmacniać ją na wiele sposobów. Jeśli miałabym wymienić trzy wskazówki dla rodziców, na co mogą zwrócić uwagę przy codziennym obcowaniu z dzieckiem, wskazałabym:
- Słuchaj uważnie
Odłóż telefon, patrz na dziecko, zadawaj pytania, daj odczuć, że to, co mówi jest ważne. Dziecko będzie chętniej zabierało głos wśród innych, jeśli zbudujesz w nim przekonanie, że to, co mówi jest interesujące, że jego zdanie się liczy.
- Doceniaj drogę, nie wynik
Chwal dziecko za wysiłek, jaki wkłada w zadanie, za chęć podjęcia się go, za konsekwencję, zaangażowanie, podejmowane próby. Doceń bardziej drogę, jaką przeszło niż miejsce na podium. W przyszłości będzie chętniej podejmowało wyzwania i łatwiej zniesie porażki.
- Pokaż, że potrafi – mapa odwagi
Ta zabawa-ćwiczenie działa cuda. Weź duży arkusz papieru i zrób z dzieckiem mapę. Narysujcie drogi, na których zapiszcie, oznaczcie symbolem lub narysujcie sytuacje, w których dziecko pokonało jakiś lęk. Sytuacje, w których czegoś się bało, ale zrobiło to, przełamało strach. Mapę zawieście w widocznym miejscu. Dopisujcie nowe sytuacje. Dziecko patrząc na swoją mapę odwagi, będzie każdego dnia umacniało w sobie poczucie sprawczości. Następnym razem, kiedy dziecko będzie się czegoś bało, porozmawiajcie o mapie. Pokaż dziecku sytuacje, w których sobie poradziło. Łatwiej podejmie wyzwania!
To, co mówisz całkowicie pokrywa się z moimi obserwacjami i tym, co pokazuję mamom w kontekście edukacji dziecka. A ćwiczenie z mapą odwagi jest wręcz genialne!
Na koniec chciałabym, żebyś opowiedziała, dlaczego warto pracować nad odwagą? Jakie widzisz efekty i zmiany w dzieciach, z którymi pracujesz? Jak zmienia się ich otoczenie, postrzeganie świata czy skuteczność?
Bez odwagi nigdy nie będziemy żyli w zgodzie z naszymi pragnieniami. Zawsze będziemy rezygnowali, szli na kompromisy, unikali. Żyli, realizując tylko część swoich możliwości.
Moim zdaniem dzieci zasługują na coś więcej. Nie będzie powtórki z życia. Jest tylko jedna szansa, więc warto wyposażyć dziecko w narzędzia, które pomogą mu dokonywać dobrych dla niego wyborów. Czego chce, co jest dla niego ważne, za czym chce pójść. Dać możliwość, by mogło zadecydować. By miało szansę świadomie podjąć wyzwanie lub z niego zrezygnować. Dlatego, że tak chce a nie dlatego, że boi się zdecydować inaczej.
Efekty programu Akademia Odwagi są naprawdę wspaniałe. Najpiękniejsze dla mnie momenty to kiedy dziecko przychodzi na kolejne spotkanie po jakimś zadaniu, które ode mnie dostało i od drzwi słyszę: „Pani Kamilo, udało mi się!”. Albo kiedy dostaję maile od rodziców ze słowami: „Nie wiem, jak Pani to robi, ale to działa!” Dostaję dużo wiadomości od rodziców z historiami dzieci, które korzystają z pracy ze mną. Niektóre są bardzo konkretne jak np. dziewczynka, która panicznie bała się jeździć windą. Każdy wyjazd na wakacje, każda wizyta w miejscu, gdzie konieczne było skorzystanie z windy było traumą dla całej rodziny i ogromną komplikacją. Finał naszej pracy był taki, że dziecko wsiadało do windy bez lęku, samo ustawiało dane piętro. Ulga, jaką czuła dziewczynka i wdzięczność rodziny były niezwykłe.
Często się wzruszam na zajęciach. Kiedy trafia do mnie dziecko, które na początku nie jest w stanie powiedzieć na swój temat żadnego dobrego słowa, a po pewnym czasie śmiało mówi, co w sobie lubi, co mu się podoba, za co siebie ceni. To bardzo poruszające momenty. Wiem, że ten młody człowiek przepracował pewne przekonania w głowie, co przełoży się na całe jego życie. Kwestia braku samoakceptacji, krytyczna postawa wobec siebie, niskie poczucie wartości, to bardzo ważny temat i na Akademii intensywnie nad tym pracujemy. Dzieci pięknie dają się prowadzić i w tym obszarze udaje się uzyskać świetne efekty. Same dzieci dostrzegają różnicę w tym, jak o sobie mówią na początku pracy i po kilku tygodniach czy miesiącach.
Najpiękniejszy komentarz, który usłyszałam od rodzica jednego z dzieci, brzmiał: „Pani nie zmienia dzieci, Pani je otwiera. To prezent na całe ich życie”.
Kamilo, bardzo Ci dziękuję za ten wywiad. Podzieliłaś się z nami wieloma cennymi spostrzeżeniami, które mam nadzieję pomogą nam wspierać nasze dzieci w budowaniu pewności siebie i odważnym kroczeniu przez świat!
O tym, czym jest odwaga i jak z nią pracować, rozmawiałam z Kamilą Lewicką, autorką Akademii Odwagi, coachem, mentorem, muzykiem. Kamila od blisko 20 lat pracuje z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi nad rozwijaniem ich mocnych stron. Wspiera w osiąganiu celów i budowaniu pewności siebie. Przez 11 lat kierowała szkołą muzyczną, tworząc miejsce uwielbiane przez dzieci. Pisze bajki i piosenki dla dzieci. Przez dzieci i rodziców nazywana „Panią od uśmiechu”.
Więcej o niej, o tym jak pracuje, i o Akademii Odwagi, na: www.kamilalewicka.pl
O tym jak wzmacniać dziecięcą odwagę w zderzeniu ze szkołą pokazywałam Wam na szkoleniu live, które prowadziłam w czerwcu 2020 roku. Na Waszą prośbę zostawiam Wam też listę podstawowych rzeczy, które może zrobić mama, by wspierać w dziecku odwagę, możesz ją pobrać TUTAJ.