sukces w nauce

Jak osiągnąć sukces w nauce

Gdy mój niespełna 5-letni syn zadał mi pytanie „co to jest sukces?” odpowiedziałam bez wahania.

Ale zanim zdradzę Ci czym według mnie jest sukces, chciałabym opowiedzieć Ci pewną historię…

… o tym jak wyciągnęłam kilku chłopaków spod wiejskiego sklepu

W swoim zawodowym życiu przeprowadziłam sporo indywidualnych porad m.in. z zakresu rozwoju kompetencji i doradztwa zawodowego. Kilka lat temu zdarzyło mi się pracować przy projekcie, w którym grupa młodych rolników miała możliwość uzyskania uprawnień do prowadzenia ciężarówek. Warunkiem przystąpienia do kursu na prawo jazdy, było uczestnictwo w kilku spotkaniach ze mną .

Michał

Jednym z uczestników był dwudziestoletni chłopak o trudnej przeszłości, nazwijmy go Michał. Do udziału w projekcie zgłosiła go mama, ponieważ chciała wyrwać go ze wsi i dać szansę na lepsze życie. Nastawienie Michała było z goła inne. Po krótkiej rozmowie usłyszałam, że Michał jest zadowolony ze swojego dotychczasowego życia, wstaje około południa, idzie pod sklep i tam spędza czas z kolegami. Nie trzeba było znawcy, żeby zorientować się, że to była tylko pusta deklaracja, a Michał wewnątrz jest zrezygnowany i wycofany.

Najważniejsze to się nie poddawać

Pierwsze nasze spotkanie było bardzo krótkie, bo absolutnie nie chciał słyszeć o żadnej z opcji konsultacji, które mu proponowałam. Osiągnięciem było to, że zgodził się przyjść na kolejne spotkanie zgodnie z ustalonym harmonogramem. Prawdę mówiąc nie do końca wierzyłam, że się pojawi. Przyszedł.

Zaszła w nim niewielka zmiana, która pozwoliła mi uzyskać maleńki procent jego zaufania. W efekcie niechętnie, ale zgodził się na rozmowę będącą początkiem jego przygody- rozmowę o swojej przyszłości. Przypominam, że Michał był zrezygnowany, niczego od życia nie oczekiwał, uważał, że jest skazany na piwko pod sklepem i zasiłek. Tak żył jego dziadek, wujek, ojciec i teraz on.

Każdy statek jest bezpieczny w porcie, ale przeznaczeniem statków jest pływanie na pełnym morzu

Postanowiłam nauczyć go jak stawiać przed sobą cele, które pozwolą mu wyjść z obecnego stanu. Na wieść o tym pomyśle Michał prawie spadł z krzesła ze śmiechu. Uważał, że żadne stawianie celów nie ma sensu i do niczego nie prowadzi, że to absurdalny pomysł i okropna strata czasu. Mimo to, zgodził się spróbować. Po długiej rozmowie i licznych próbach dowiedzenia się czego chce Michał, okazało się, że jedyne o czym kiedykolwiek marzył to komputer.Niepewnie, ale postawił cel zgodny z zasadami, których go nauczyłam. Obiecał sobie, że będzie miał komputer.
Widać było, że nie bardzo w to wierzył. Przecież o komputerze marzył jeszcze jako mały chłopak,ale nigdy nie było go na niego stać. Jak więc ma go teraz kupić, skoro w domu ta sama bieda?

Czasem uderzanie głową w mur ma sens

Michał przyszedł na kolejne spotkanie po tygodniu.

Jak tornado wpadł do gabinetu i rozpromieniony od ucha do ucha oznajmił
– Mam! Mam komputer!

No nie powiem, nawet ja lekko się zdziwiłam, że tak szybko poszło 🙂

-Siadaj i opowiadaj- powiedziałam.

Okazało się, że po naszym poprzednim spotkaniu wrócił pod sklep i opowiedział chłopakom, jak to pewna pani psycholog kazała mu postanowić, że do końca roku będzie miał swój komputer. Podobno zrobiłam im dzień tym zadaniem 🙂  Śmiali się bez końca, z czasem dołączali do nich kolejni miejscowi równie ubawieni całą sytuacją. I tak cała wieś miała wesołe popołudnie. No cóż, zawsze to jakiś plus 😉

Zmiana

Następnego dnia, kiedy jak zwykle koło południa Michał poszedł pod sklep, spotkał tam jednego z sąsiadów, który przypomniał sobie, że znajomy ma na strychu stary, zepsuty komputer. Michał poszedł tam od razu i opowiedział o spotkaniu ze mną. Mężczyzna dał mu sprzęt za darmo, bo nie wierzył, że coś jeszcze da się z niego zrobić. Michał razem z kolegami cały tydzień wyciągali części z własnych (czasem sprawnych) komputerów i walczyli o uruchomienie sprzętu Michała. W pewnym momencie za punkt honoru uznali postawienie tego rzęcha na nogi. I udało się! Michał nie mógł uwierzyć w to co się stało, a ja nie mogłam się napatrzeć na zmianę jaka w nim zaszła.

A to był dopiero początek

Opowiadał dalej, że na tym nie kończy swojej walki o komputer. Ten, który naprawił jest starej generacji i niestety jego prędkość nie pozwala im grać w gry. Mieli już pomysł jak poprawić jego parametry. A w zasadzie mieli konkretny plan, razem ze szczegółowymi krokami do wykonania.

Co to jest sukces?

Na pytanie syna odpowiedziałam, że  sukces jest wtedy, kiedy osiągniesz coś, co wcześniej zamierzyłeś i czego chciałeś.

Zrozumiał od razu, nie potrzebował dodatkowych wyjaśnień ani przykładów. Ma 4 lata.

-Jakie to proste- pomyślałam.

 Bo sukces to nie piątka w szkole, pierwsze miejsce w zawodach, dobra pensja, ani wysokie stanowisko w firmie. Przynajmniej nie jest nim dopóki Ty nie założysz, że właśnie tego chcesz.

Niestety często definiujemy sukces jako pozytywne  informacje zwrotne (od pracodawcy, od systemu, od szkoły). Oczekujemy więc od siebie i swoich dzieci osiągania ogólnie przyjętych celów (czyt. sukcesów). Zupełnie pomijamy własne oczekiwania i potrzeby.

O czym Ty marzysz? O czym marzy Twoje dziecko?

Pozwólmy sobie zawalczyć o marzenia

 Po co gonić za byciem wystarczająco dobrym w oczach świata, skoro można być genialnym w swoich własnych? Gwarantuję, że jeśli osiągniesz to, czego naprawdę chcesz, to i świat będzie Ci przychylny i z czasem pojawią się atrybuty sukcesu.

Wierzysz mi? To teraz wytłumacz to swojemu dziecku 🙂

Pozdrawiam,

Marcelina

www.mumassist.pl

Facebook MumAssist

Grupa Mamy uczniów- wsparcie w edukacji dziecka