W rozmowach z rodzicami wielokrotnie przewija się wątek dotyczący tego, że dzieci nie rozumieją matematyki. Zdarza się, że słyszę,:
Moje dziecko jest słabe z matmy.
Moja córka nie ma zdolności matematycznych.
Tym samym robimy pewne założenia, które słyszy dziecko i przyjmuje jako prawdę absolutną.
Ja jednak lubię odwrócić tą sytuację i zamiast przyjąć, że dziecko jest w czymś słabe, zadaje sobie pytanie co można zrobić, żeby dać mu realną szansę na zmierzenie się z tym przedmiotem. Matematyka to królowa nauk, więc chyba warto spróbować 🙂
Dlatego dzisiaj wspólnie poszukamy odpowiedzi na pytanie dlaczego dla dzieci matematyka to czarna magia i jak im pomóc ją zrozumieć.
Ciekawa?
Zapraszam.
Historia Ali
Na studiach jednym z moich ulubionych przedmiotów była psychologia rozwojowa.
W pamięci szczególnie zapadła mi pewna historia opowiedziana przez prowadzącą. Ta krótka opowieść pomoże mi wyjaśnić Ci, dlaczego dzieci nie rozumieją matematyki.
Ala panicznie bała się burzy. Gdy tylko na horyzoncie zbierały się ciemne chmury zaczynała dygotać, a jej mama wiedziała już co się święci. Pierwsze podmuchy wiatru zwiastujące burzę wywoływały w dziecku poczucie bezradności. Gdy tylko pojawiały się grzmoty i błyskawice, dziewczynka biegła do łazienki i płakała tak mocno, że nawet ramiona mamy nie dawały jej ukojenia.
Co robić? – pytała mama, ale wszyscy uspokajali ją, że Mała z tego wyrośnie i nie należy się przejmować.
Tylko jak się nie przejmować widząc w oczach swojego dziecka paniczny strach, nad którym nikt nie jest w stanie zapanować?
Znalazła się jednak pewna znajoma, która podpowiedziała mamie Ali, że dziecko się boi dlatego, że nie rozumie co się dzieje.
– Spróbuj jej wytłumaczyć to zjawisko– powiedziała
Kobieta usiadła więc z córką i opowiedziała jej skąd się bierze burza. Mówiła o ścierających się masach powietrza, o wyładowaniach elektrycznych i o pochodzeniu grzmotów. Tłumaczyła to najprościej jak umiała. Chciała mieć pewność, że dziecko zrozumie o co chodzi w burzy. Dziewczynka słuchała z zaciekawieniem, a na koniec przytaknęła, że rozumie już czym jest burza. Zdawało się, że problem został rozwiązany.
Niestety, gdy kolejnym razem chmury zjawiły się na horyzoncie, nic się nie zmieniło. Dziewczynka jak zawsze uciekła do łazienki i wpadła w histeryczny płacz. Mama załamała ręce i zaczęła płakać razem z nią.
Jakiś czas później spotkała ową znajomą ponownie. Opowiedziała jej co się wydarzyło i rozkładając ręce przyznała, że niestety ta sugestia nie pomogła.
– Rozumiem. Ale czy pokazałaś jej na czym polega burza?- zapytała znajoma
Kobieta ze szczegółami opowiedziała jak tłumaczyła dziecku to zjawisko. Widać było, że włożyła sporo wysiłku w to, żeby dziecko ją zrozumiało.
– Wciąż jednak uważam, że ona nie rozumie czym jest burza. Spróbuj jej to pokazać.
Kolejnym razem, gdy w oddali słychać było grzmoty, a dziewczynka schowała się w łazience mama postanowiła spróbować pokazać dziecku czym jest burza.
Wzięła dwa dezodoranty w spreju (takie z białym talkiem), ustawiła naprzeciwko siebie i nacisnęła.
Zderzenie dwóch mas talku odpalonego pod ciśnieniem było dla dziecka fascynujące.
Korzystając więc z okazji mama ponownie wytłumaczyła dziecku czym jest burza, tym razem bazując na przykładzie, który pokazała. Dziewczynka słuchała jak zahipnotyzowana. Na koniec spytała czy ona też może spróbować zrobić burzę, a mama z chęcią dała dziecku dezodoranty.
Od tego czasu skończyły się napady histerycznego, nieutulonego płaczu dziecka. Dziewczynka wciąż bała się burzy, ale rozumiejąc to zjawisko było jej prościej przeczekać aż minie.
No dobrze, tylko jak się ma burza do matematyki?– zapytasz
Sprawdźmy dlaczego dezodoranty zmieniły podejście Ali
Nie wiem, czy Ala istniała naprawdę, czy to była tylko historia wymyślona na potrzeby przedmiotu, ale jedno wiem na pewno: Ala bała się burzy dopóki nie zobaczyła na czym ona polega.
Zauważ, że mama próbowała jej wytłumaczyć w jaki sposób powstaje burza, ale dopiero wykorzystanie dezodorantów uspokoiło dziecko. Dlaczego?
Odpowiedź kryje się w etapach rozwoju naszych dzieci.
Wszyscy wiemy, że malutkie dzieci uczą się zmysłami, to między innymi dlatego wszystko co nowe próbują włożyć do buzi.
Przedszkolaki
W kolejnych latach uczą się mówić, co pomaga im komunikować się ze światem. Ale mniej więcej do siódmego roku życia wciąż widzą go wyłącznie z własnej perspektywy.
Jean Piaget (twórca koncepcji rozwoju intelektualnego) przeprowadził serię badań, w których między innymi wykorzystywał modele gór. Usadawiał misia po przeciwnej stronie gór niż siedziały dzieci, a następnie pytał je co widzi miś. Dzieci do siódmego roku życia nie potrafiły zmienić perspektywy i określić prawidłowo co widać będąc po drugiej stronie.
To między innymi z tego powodu dzieci płaczą, gdy zostają w przedszkolu. Nie potrafią one zrozumieć, że gdy rodzic wychodzi to nie znika, tylko zmienia miejsce przebywania. Boją się więc, że rodzic nigdy nie wróci.
Uczniowie
Dzieci na początku edukacji (7-11 lat) zaczynają myśleć logicznie. Dostrzegają zależności, potrafią klasyfikować przedmioty do różnych grup, zaczynają rozumieć przyczyny i skutki. Ważne jest jednak, że bazują na konkretach. Potrafią więc ułożyć piłki od najmniejszej do największej, ale pod warunkiem, że je widzą. Jeśli dostaną informację, że czerwona piłka jest większa od niebieskiej, ale mniejsza od żółtej, to trudniej im będzie podać kolejność piłek od najmniejszej do największej. To właśnie dlatego Ala nie rozumiała burzy, dopóki nie zobaczyła dwóch zderzających się sprejów.
Dopiero po 11 roku życia zaczyna pojawiać się u człowieka umiejętność abstrakcyjnego myślenia. Wtedy sposób myślenia jest na tyle dojrzały, by móc analizować w oderwaniu od konkretów. To czas gdy rozwija się wyobraźnia przestrzenna, myślenie matematyczne, czy głębsze zrozumienie zjawisk społecznych.
Podane przeze mnie granice wiekowe są dosyć płynne. Niektóre dzieci wcześniej osiągają pewne umiejętności, inne nieco później, co wcale nie oznacza, że rozwijają się nieprawidłowo. Każdy z nas jest inny i na swój sposób wyjątkowy.
Ważne jest jednak, by mieć świadomość na jakim etapie rozwoju intelektualnego jest nasze dziecko i zrozumieć w jaki sposób myśli i analizuje świat.
Wróćmy więc do pytania…
Dlaczego matematyka jest niezrozumiała dla dzieci?
Jeśli się dobrze przyjrzysz, to początki nauczania matematyki w szkole są mocno skoncentrowane na konkretach. Dzieci uczą się zbiorów dopasowując obiekty kształtem ( np. samochody w jednym zbiorze, a laleczki w drugim), lub kolorem ( niebieskie przedmioty w jednym, a czerwone w drugim).
Dosyć szybko jednak poznają cyfry i działania matematyczne. Od tej pory to na nich bazuje przekazywanie nowej wiedzy.
Dodatkowo materiału jest dużo, więc nauczyciele nie mają czasu poczekać, aż wszystkie dzieci zrozumieją zasady przerabianego działu.
Z tego właśnie powodu wiele dzieci uważa, że nie rozumie matematyki i nigdy jej nie pojmie.
A prawda jest taka, że to nie dzieci są słabe w matematyce tylko my dorośli, źle im ją tłumaczymy.
Co zrobić, żeby matematyka stała się zrozumiała dla dzieci?
Nie przez przypadek lata temu do nauki matematyki wykorzystywane były zestawy kolorowych patyczków (pamiętasz te czasy? ). Może same w sobie nie były specjalnie interesujące, ale z pewnością pomagały zrozumieć podstawy.
Jeszcze wcześniej liczydło wspierało dziecko w rozumieniu pierwszych działań.
Teraz te elementy nie są stałym wyposażeniem pracowni matematycznych, prawda?
A zgodnie z teorią Piageta dzieci co najmniej do jedenastego roku powinny poznawać nowe matematyczne zagadnienia bazując na konkretach.
My natomiast już od pierwszej klasy oczekujemy od nich, że będą w stanie zrozumieć je, gdy tłumaczymy je na symbolach (bo cyfry to nic innego jak symbole oznaczające ilość) i abstrakcyjnych regułach, które w większości zachodzą w głowie.
Zapewne myślisz sobie teraz, że łatwo mi mówić. Takie dodawanie można łatwo wyjaśnić na jabłkach w kuchni, ale już pierwiastki to nie taka prosta sprawa. Podpowiem Ci, że gdy brakuje Ci pomysłów wystarczy, że otworzysz podręcznik.
Okazuje się, że w większości z nich na początku nowego tematu są wyjaśnienia, które o dziwo często bazują na konkretach. Wykorzystaj je.
Wyjaśniaj na konkretach, ale ćwicz na przykładach
Pamiętaj, że konkretów potrzebujesz do wyjaśnienia nowej reguły matematycznej, ale już jej ćwiczenie może odbywać się na cyfrach. Ostatecznie wymagania stawiane przed dzieckiem to rozwiązywanie zadań wykorzystując cyfry, a nie działania na połówkach jabłek.
Na koniec chciałabym Cię uspokoić. To co tu przeczytałaś nie znaczy, że od teraz każde nowe zagadnienie musicie przerabiać wspólnie. Pamiętaj o pięciu zasadach edukacji. Pisałam w nich, że należy dziecku zostawić przestrzeń na samodzielność.
Wiele rzeczy zrozumie na lekcji, wiele wyjaśni sobie samo, lub mogą mu pomóc koledzy. Dopiero kiedy widzisz, że nie rozumie, lub gdy prosi Cię o pomoc pokaż mu na konkretach na czym polega dana matematyczna zasada.
A gdy zbraknie Ci pomysłów
Mam dla Ciebie jeszcze jedną sugestię, na wypadek, gdyby jednak wszystkie poprzednie zawiodły.
Jeśli nie możecie znaleźć sposobu na konkretne wyjaśnienie jakiegoś tematu, to weź jedno zadanie które wymaga zrozumienia tego zagadnienia i rozwiąż je sama, tłumacząc krok po kroku co robisz. Zrób to dokładnie i nie spiesz się.
Banalnie proste, co? No tak, ale to nie koniec. W drugim kroku zabierz swoją kartkę i poproś dziecko o rozwiązanie tego samego zadania.
Brzmi głupio? Okazuje się, że niekoniecznie. Ta technika dużo bardziej zbliżona jest do działania na konkretach niż, ta gdy to dziecko od początku samo rozwiązuje zadanie.
Niby banalnie proste, a jednak zauważ, że w większości przypadków tłumaczymy dziecku rozwiązując zadanie numer 1, a potem karzemy mu rozwiązać zadanie nr 2. A gdy ono sobie z nim nie radzi, denerwujemy się, bo przecież przed chwilą rozwiązałyśmy podobne.
No właśnie, podobne, a nie konkretnie to samo.
Dopiero jak dziecko poprawnie rozwiąże to samo zadanie, które służyło jako przykład, można wnioskować, że zrozumiało i może spróbować swoich sił w kolejnym.
Teraz już wiesz dlaczego dzieci nie rozumieją matematyki i co zrobić, żeby im w tym pomóc. Na koniec mam do Ciebie prośbę.
Spędziłam sporo czasu pisząc ten artykuł. Mam nadzieję, że będzie dla Ciebie pomocny. Jeśli tak, to będę wdzięczna jeśli go udostępnisz i pomożesz tym samym innym mamom w starciu w systemem edukacji. To dla mnie ważne, by jak najwięcej dzieci rozumiało swój potencjał i potrafiło z niego czerpać garściami.
Nie wiem czy wiesz, że takie artykuły na moim blogu pojawiają się regularnie. Mam nadzieję, że od teraz będziesz mnie odwiedzać. A już teraz możesz zobaczyć mój najnowszy e-book Sprawdzian bez tajemnic. Jak się uczyć, jak się nauczyć.
Jeśli jest coś jeszcze w czym mogę Ci pomóc, daj znać. Możesz pisać na Facebooku, w grupie dla mam, lub mailem na adres marcelina@mumassist.pl.
Możesz być pewna, że otrzymasz odpowiedź.
Tymczasem pamiętaj, że zawsze jestem po Twojej stronie.
Pozdrawiam ciepło,
Marcelina MumAssist