„Tysiące uczniów na lodzie” – krzyczy jeden z nagłówków w sieci.
Los i przyszłość absolwentów gimnazjów i podstawówek wisi na włosku. Podwójny rocznik ruszył na batalię o miejsca w średnich szkołach! Przed nami seria rozczarowań, odwołań, nieustannie rosnąca frustracja i złamane życiorysy młodzieży- złowieszczą media w całym kraju.
Co teraz? – pytają załamani rodzice tych dzieci, które się nie załapały w pierwszym rzucie do wybranych szkół.
Ponadto lekką ręką świat dorosłych pisze scenariusze rodem z horrorów, o tym jak ta sytuacja zniszczyła cały rocznik ambitnych nastolatków.
Im dłużej się temu przyglądam, tym bardziej się zastanawiam gdzie jest granica szału, za którą zaczyna się konstruktywne działanie?
Postawy dorosłych kontra nastawienie dzieci
Co my – dorośli, przekazujemy naszym dorastającym dzieciom tak krytyczną postawą i wąskotorowym myśleniem? Na co dzień słyszymy, że obecne najmłodsze pokolenie jest roszczeniowe i zamiast dawać coś od siebie, to nieustannie oczekuje czegoś od świata. Im bardziej patrzę na rozwój kryzysu w edukacji, tym bardziej widzę, że to my- rodzice, zaczynamy popadać w tak absurdalne postawy.
Jak tu się dziwić młodym, zdezorientowanym nieco dzieciom, które mają za sobą ciężki rok okupiony dużym wysiłkiem, że zaczynają wpadać w panikę, skoro my dorośli nijak nie ogarniamy tej sytuacji?
Ustalmy fakty.
Fakt 1: prawo jest po naszej stronie
Art. 70 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej mówi m.in.: Każdy ma prawo do nauki. Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa. Sposób wykonywania obowiązku szkolnego określa ustawa. Oraz: Władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia. Tym cytatem zamykam dyskusję o tym, co się stanie z dziećmi, które nie dostały się do szkół pierwszego wyboru.
Fakt 2: mamy w tym naborze podwójny rocznik absolwentów, co wynika z wprowadzenia ustawy o likwidacji gimnazjów i wydłużenia szkół podstawowych do 8 klas.
Ani ta młodzież, ani ich rodzice nie wybierali specjalnie rocznika urodzenia, jednak dzisiaj muszą stawić czoła problemowi, przed którym stanęli. To nie pierwszy problem na ich drodze, niestety też nie ostatni. Skala zjawiska, które obserwujemy jest duża, ale od postawy nas- rodziców zależy jak do sytuacji problemowej podejdą dzieci. Na razie mam wrażenie, że (dzieci) tłumnie siedzą w kącie i obserwują rzeczywistość z dystansu. Rodzice natomiast na froncie z systemem edukacji ustalają winnych.
Czy to ważne kto jest winny?
Fakt 3: młodzież kończąca w tym roku gimnazjum i szkołę podstawową ma za sobą turbo trudny rok.
Czas nadrabiania wielu zaległości (nie mam tu na myśli tylko tych spowodowanych programową podstawową) oraz czas wielkich decyzji i trudnych egzaminów. Z psychologicznego punktu widzenia oni są wykończeni, a ich możliwości racjonalnej oceny zaistniałej sytuacji są z pewnością ograniczone przez bagaż emocjonalny, jakim okupiły ostatnie miesiące. Czy my im pomagamy w starciu z zastaną rzeczywistością? Obawiam się, że na razie staramy się zmienić rzeczywistość. Na ten moment „powiększamy” gabaryty sal lekcyjnych, cieszę się, że nie padł pomysł na „zmniejszenie trudnego rocznika”.
Fakt 4 (uwaga, ten jest mój ulubiony): Szkoła średnia nie warunkuje tego kim jesteśmy, kim byliśmy, ani tego kim będziemy!
Ja rozumiem, że wszyscy chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej, ale spójrzmy prawdzie w oczy, to czy ktoś skończył elitarne liceum, najlepsze technikum, czy przeciętnego ogólniaka nie miało BEZPOŚREDNIEGO przełożenia na jego sukces, lub brak sukcesu w dorosłym życiu (o sukcesie więcej pisałam tutaj ). Innymi słowy, szkoły mogą wspierać rozwój wiedzy, postaw i kompetencji w takim, czy innym zakresie, ale od wielu poza edukacyjnych czynników zależy, czy i jak sobie radzimy w świecie dorosłych. Na przykład od tego jak sobie radzimy w sytuacjach kryzysowych (patrz fakt nr 2)
Poszukajmy rozwiązania
Mam nieodpartą potrzebę powiedzenia Wam wszystkim, że najpóźniej we wrześniu wszystkie Wasze dzieci rozpoczną edukację na kolejnym szczeblu.
WSZYSTKIE, jestem tego pewna.
Żeby była jasność, mam pełną świadomość, że problem, który zaistniał nie powinien się wydarzyć, taka sytuacja nie powinna dotknąć ani Was, drogie mamy, ani Waszych dzieci. Niestety dotknęła i na ten fakt nic nie poradzimy. Zastanówmy się więc wspólnie co możemy zrobić, żeby wyjść z tej sytuacji obronną ręką, najlepiej jak to w tych warunkach możliwe.
Po pierwsze nie bierzmy udziału w przepychankach „ na szczycie” i ustalaniu winnych. Skoro nie mamy wpływu na to co się stało, to ustalenie i skazanie winnych i tak nie zmieni obrazu rzeczywistości. Szkoda tracić na to czas i energęi, których potrzebują od nas… nasze dzieci.
Najważniejsze są dzieci- bez zmian
Spójrz na swojego nastolatka. Być może lekko złamany przez ostatni rok próbuje złapać chwilę wakacyjnego oddechu, ale w rekrutacyjnym zamieszaniu ciężko mu uwolnić myśli? Może deklaruje, że ma to wszystko w nosie i wszystko mu jedno jak się jego sprawa zakończy? Może sam ma problem z głowy, bo jest w gronie szczęśliwców, którzy dostali się do szkoły pierwszego wyboru? A może razem z przyjaciółmi przeżywa ich wciąż wątpliwą sytuację?
Prawdopodobnie potrzebuje wsparcia od bliskich osób. Czasem wystarczy razem pomilczeń, czasem po prostu przytulić, czy dać się wygadać.
Niestety my jesteśmy skupieni na walce z systemem i trochę zapominamy, że kto inny jest tu najważniejszy. To młody człowiek stojący przed dużą zmianą ze wszech stron bombardowany komunikatem, że już jest przegrany, bo ten podwójny rocznik razem rozpocznie także studia i ruszy w rynek pracy. Zauważmy go.
Siła człowieczeństwa
Dzisiaj nasza młodzież potrzebuje informacji, że:
- dadzą radę!
- są silni, co udowodnili pracą przez ostatni, mega trudny okres !
- przetrwają, bo są wystarczająco dobrzy tacy, jacy są i żaden system, ani kryzys nie odbierze im wartości, które niosą w sobie!
- szkoła do której trafią nie zadecyduje o ich przyszłości, bo to oni o tym zadecydują!
- ten kryzys minie i wróci normalność, trzeba czasu i spokoju,
- zasłużyli na odpoczynek, bo czas na regenerację jest nie mniej ważny niż szkoła średnia, którą rozpoczną za kilka tygodni
Absolwencie! Jesteś siłaczem i możesz przenosić góry!
To CZY i KTÓRE zależy tylko od Ciebie.
A Tobie mamo przesyłam wirtualne moce, na wypadek, gdyby były potrzebne 🙂 I dla przypomnienia, gdybyś zapomniała jaką jesteś mamą (klik).
Tymczasem pamiętaj, że zawsze jestem po Twojej stronie.
Pozdrawiam,
Marcelina,
MumAssist