Przyznam Ci się szczerze, że ten wpis miał wyglądać zupełnie inaczej, jednak los sprawił, że pojawił się temat, obok którego nie mogłam przejść obojętnie.
Zapraszam!
Kilka dni temu Rzecznik Praw Dziecka (Mikołaj Pawlak) zaproponował, by każdemu uczniowi zagwarantować promocję do kolejnej klasy, a także podnieść wszystkie oceny o jeden stopień. Wszystko to z powodu zdalnego nauczania, które w jego opinii było szczególnie trudne dla uczniów.
16 marca 2020 roku zamknięto szkoły w reakcji na pandemię koronawirusa. Teraz okazuje się, że zostaną one zamknięte aż do końca roku szkolnego (26 czerwca 2020 roku). W tym czasie dzieci uczą się w domach, korzystając z nauczania zdalnego prowadzonego przez nauczycieli.
Tak, sytuacja jest trudna i owszem ani dzieci, ani nauczyciele, ani rodzice nie byli do niej odpowiednio przygotowani. Czy to jednak oznacza, że należy podnosić oceny?
Większość uczniów i ich opiekunów przyklasnęła pomysłowi rzecznika, uznając, że to będzie cudowna rekompensata za trudy ostatnich miesięcy (serio?). Nauczyciele podeszli do tej propozycji sceptycznie, może dlatego, że mają świadomość jak niewiele zmieniłaby ona w czymkolwiek.
Być może i Ty, dowiedziawszy się o pomyśle podwyższania ocen, pomyślałaś, że to rewelacyjna idea, jednak chciałabym Ci pokazać, dlaczego jest dokładnie odwrotnie.
Ocena ocenie nierówna
Stanowisko rzecznika udowodniło tylko, że przypisujemy stopniom zbyt duże znaczenie. Wiara w to, że zrekompensujemy dzieciom straty związane ze zdalnym nauczaniem poprzez podniesienie im ocen, jest dla mnie równie abstrakcyjna jak wiara w to, że Ziemia jest płaska.
Czy podniesienie ocen sprawi, że wiedza zdobyta przez dzieci będzie większa?
Czy może to dowód na rozwój nowych umiejętności?
Spójrz jak wielką rolę przypisujemy na co dzień ocenom, jakie uzyskują nasze dzieci, podczas gdy jeden człowiek – czysto teoretycznie jednym zdaniem – może zupełnie zmienić ten cyfrowy wynik.
Przecież to absurd i wspaniały dowód na to, że oceny nie są obiektywne, nie są sprawiedliwe i nijak się mają do rzeczywistości. To tylko opinie pojedynczych ludzi na temat osiągnięć innych.
Wszyscy wiemy, że mniej surowa nauczycielka w szkole X wystawi uczniowi piątkę za wykazanie się wiedzą, za którą druga nauczycielka w szkole Y nie dałaby nawet trójki. Czy to znaczy, że ta wiedza się jakkolwiek zmienia? Nie! Tylko opinia poszczególnych osób na temat jej poziomu ulega zmianie.
Liczy się wiedza, a nie ocena
Będę do znudzenia powtarzać, że w życiu liczy się posiadana wiedza i umiejętności oraz gotowość do ich zdobywania a nie ocena, jaką wystawi nam ktoś inny! Jeśli uczestniczysz w trwającym właśnie sześciotygodniowym wyzwaniu, to już o tym wiesz 😉.
Dla pozostałych zobrazuję to przykładem, posługując się innym wydarzeniem z ostatnich dni.
W maju 2020 roku rakieta Falcon 9 poleciała w kosmos, przełamując kolejne bariery związane z podróżowaniem poza kulę ziemską. Amerykanie, którzy są autorami tego wyczynu, mówią o wielkim sukcesie i niesamowitym postępie technologicznym. Rosjanie, którzy od dziesięciu lat wysyłali Amerykanów w kosmos swoimi statkami, uważają, że nic wielkiego się nie stało, w zasadzie oni takie rzeczy robią od dawna i nie wiadomo, o co tyle szumu.
Czy dwie tak skrajnie różne opinie jakkolwiek zmieniają fakty, czyli to, że rakieta poleciała z sukcesem w kosmos? Nie! Bo to tylko opinie na temat tego wydarzenia.
Analogicznie, dziecięca wiedza nie rośnie ani nie maleje w zależności od stopnia, jaki zostanie wystawiony przez nauczyciela. Dlatego nie przywiązujmy wagi do oceny, ale do tego, by nasze dzieci nieustannie przekraczały swoje bariery, rozwijały się i zdobywały kolejne umiejętności!
Podwyższanie ocen dodaje im pozornej wartości
Propozycja podwyższenia ocen uczniom pozornie udowadnia dzieciom, że to one (oceny) ostatecznie mają znaczenie. Mniej ważne jest to, czego się nauczyłeś i ile wysiłku włożyłeś w swoją pracę, na koniec liczy się i tak tylko to, jak ktoś Cię oceni, czyli w przypadku szkoły – jaki stopień wystawi Ci nauczyciel.
Ta propozycja to tylko dowód na to, że dorośli nie rozumieją roli ocen i wciąż przypisują im zbyt duże znaczenie. Powiedz mi, czy piątką nasze dzieci zapłacą za chleb, czy może kupią letnie obuwie swojemu potomstwu? Nie. Nic z tych rzeczy.
Mało tego, za rok nie będą w stanie wymienić ocen wypisanych na poprzednim świadectwie. Pstryk! I nigdy sobie tego nie przypomną, bo NIGDY więcej te oceny nie będą im do niczego potrzebne. Więc o co tyle zamieszania?
Decyzja o braku ocen byłaby lepsza
Gdybym miała coś zasugerować Rzecznikowi Praw Dziecka, to jeśli już musi ingerować w obecny edukacyjny chaos, to może mógłby zaproponować usunięcie ocen w ogóle? Przynajmniej tych opartych na cyfrach!
Dużo lepiej sprawdziłyby się oceny opisowe, w których zawarte są informacje, czego dziecko się nauczyło, a z czym jeszcze warto w jego przypadku popracować.
Nie wiem czy wiesz, ale prawo oświatowe obliguje nauczycieli do wystawienia dwóch ocen rocznie: jednej na zakończenie semestru, drugiej na zakończenie roku szkolnego. To, że wystawiane są oceny cząstkowe, jest wynikiem ustaleń dyrekcji z nauczycielami i uczniami.
Istnieją szkoły w Polsce (i jest ich coraz więcej), w których zrezygnowano z ocen cząstkowych! Ba, zrezygnowano w nich z dzwonków i lekcji 45-minutowych i wyobraź sobie, że wszyscy żyją, a dzieci osiągają wyniki, które nie różnią się od rezultatów dzieci z innych placówek.
To tylko dowód na to, że da się działać bez systemu kar i nagród w postaci ocen szkolnych. Powiem więcej! To naprawdę warte rozważenia!
Oceny podwyższamy rodzicom i dla rodziców
Na koniec przyjrzyjmy się temu, komu Rzecznik Praw Dziecka chce podwyższyć oceny? Niestety niechętnie przyznaję, że wiele ocen w trakcie nauki zdalnej należy przypisać rodzicom a nie dzieciom. Wiele stopni zostało też zdobytych nieuczciwie, ponieważ świat wirtualny jest zdecydowanie bliższy dzieciom niż dorosłym, znajdowały więc one przeróżne sposoby na obejście systemu. Czy to źle? Nie wiem, nie mnie oceniać. Z całą pewnością mam jednak wątpliwość, czy należy teraz premiować również te zachowania i bez powodu podnieść oceny, które zostały już i tak zdobyte w nienaturalnych okolicznościach. Czy na pewno warto docenić m.in. nieuczciwe postawy i podnieść stopnie?
Całe szczęście to tylko propozycja
Na szczęście Minister Edukacji (przynajmniej na razie) nie zareagował na te rewelacje i nie wprowadza ich w życie. Jeszcze tego brakowało, by zapis o podnoszeniu ocen znalazł się w odgórnych wytycznych. Niestety istnieje ryzyko, że część nauczycieli w dobrej wierze weźmie sobie tę propozycję do serca i zmieni uczniom stopnie. Obawiam się, że to może być katastrofa dla poczucia wartości naszych dzieci i ich poczucia wpływu na to, co się z nimi dzieje.
Idiotyczne jest pokazywanie uczniom, że wystarczy jeden człowiek, który wychodzi przed szereg i wszystkim (wzdłuż jednej linijki) podnosi oceny. Czy trójka jest lepsza od dwójki? W czym? Jeśli znasz odpowiedź, daj mi znać, chętnie się dowiem…
Tymczasem zakończmy już nareszcie ten rok szkolny i dajmy dzieciom, nauczycielom i rodzicom odpocząć od tego chaosu.
Głęboko wierzę, że od września wrócimy do normalności. W przeciwnym razie obawiam się, że wszyscy oszalejemy.
Tymczasem pamiętaj, że nieustannie jestem po Twojej stronie.
Ściskam,
Marcelina