Przyjęła się w naszej kulturze tendencja do porównań. Częściowo wynika to z faktu, że jesteśmy stworzeniem stadnym, ale jest to także kwestia przyzwyczajenia.
Wiele osób zamiast skupić się na tym co ma (nie tylko w sensie materialnym), analizuje czy ktoś obok ma więcej czy mniej.
Ponadto często od tej analizy uzależniamy ocenę czy my mamy już wystarczająco dużo, czy jeszcze nie.
I kiedy jesteśmy zadowoleni z tego, że nasze dziecko bez upominania wynosi śmieci, to czar pryska gdy okazuje się, że syn sąsiadów dodatkowo wyprowadza psa.
Te niepozorne porównania kształtują w nas silne poczucie bycia niewystarczającym
Każdy z nas chce być doceniony przez osoby nam najbliższe. To między innymi na tym doświadczeniu opieramy swoją samoocenę.
Potrzeba bycia wartościowym człowiekiem to jeden z fundamentów człowieczeństwa. A samoocena wykształcona jeszcze w dzieciństwie znajduje swoje odbicie we wszystkich etapach życia.
Zaniżona powoduje wycofanie i unikanie porażek, zawyżona prowadzi do napięcia i ciągłej próby dogonienia oczekiwań.
Porównywanie dzieci nigdy nie prowadzi do niczego dobrego
Oceny szkolne to rewelacyjne narzędzie do tworzenia porównań.
Szczerze, właśnie dlatego ich nie znoszę.
My- dorośli, tak chętnie słysząc o czwórce z klasówki z polskiego pytamy o oceny innych uczniów. Szczególnie tych, którzy zwykle uzyskują wyższe wyniki, niż nasze dziecko.
Dlatego, gdy mój syn opowiada mi o jakimś wyniku, który otrzymał, pytam go CZY JEST ZADOWOLONY.
To pozwala mi wybadać, na ile dany wynik spełnił jego oczekiwania.
Jeśli zrealizował swoje założenia, to ja także jestem zadowolona.
Jeśli nie, to pytam go, co zrobiłby inaczej z perspektywy czasu, czy jest coś co chciałby zmienić?
Porównania wywołują rywalizację
Nasze szkoły są idealnym miejscem na podjęcie rywalizacji.
Nauczycieli rozlicza się z wyników uczniów, uczniów rozlicza się z ocen, szkoły ustawiane są w rankingach w oparciu o efekty osiągnięte w nauczaniu. Nawet klasy wewnątrz szkoły są ustawiane w takie rankingi. To wprost idealny grunt pod konflikty.
Poza tym wszystkie opinie, które słyszy dziecko na swój temat wewnątrz systemu oparte są o jego wyniki i ich porównanie na tle grupy.
To skutkuje tym, że dzieci z lepszymi ocenami przestają szanować te z niższymi, a te ze słabszymi regularnie wyśmiewają tych lepszych. Zaczyna się segregacja dzieci.
Wszystko niepotrzebnie.
Porównując, budujemy w dziecku poczucie, że sukces, zależy od otoczenia, nie od dziecka
Porównania w życiu codziennym dotyczą zwykle negatywnych cech:
–Dlaczego nie możesz sam sprzątać swojego pokoju, jak Ania?
–Jak zwykle dostałeś 3. A co dostała reszta klasy?
–Piotrek tak pięknie rysuje, mój Jaś jeszcze tego nie umie.
W dziecku, które słyszy takie zdania, spada poczucie własnej wartości, a poziom motywacji do działania sięga dna. Przypomnij sobie jak Ty się czułaś, gdy Twoi rodzice zwracali się do Ciebie takimi porównaniami.
Może mówiąc to myślimy, że zmotywujemy dziecko do pracy.
– Zobaczy, że ktoś obok radzi sobie lepiej, to weźmie się za siebie. – myślimy
Nic bardziej mylnego.
Pamiętajmy, że dziecko widzi szerszy kontekst sytuacji niż my. Wie ile pracy włożyło w przygotowanie do tego sprawdzianu.
Być może trójka, którą dostał jest jego najlepszą oceną z tego przedmiotu. Być może nawet nauczyciel go pochwalił za postępy.
Ale jeśli w domu okazało się, że ważne jest to co dostali inni, to dziecko znów traci wiarę i ochotę.
Zjawisko jest niestety powszechne
Dlatego z dużym prawdopodobieństwem Twoje dziecko także będzie się porównywać. Słyszy to w szkole, od babci, od kolegów. Ale wystarczy, że Ty nie będziesz w tym uczestniczyć i z uporem maniaka będziesz tłumaczyć, że porównania nic dobrego nie wnoszą.
Dziecko będzie miało w Tobie oparcie i w razie potrzeby zaczerpnie siłę.
To może być trudne, ale próbuj. Ja też czasem potykam się w tej drodze. Zdarza mi się dać wciągnąć w dyskusję o stopniach mimo, że wiem, jak niewiele ona wnosi. Jesteśmy tylko ludźmi, ale próbujmy.
Przedstawię Ci dzisiaj dosyć prosty sposób na ich uniknięcie. Ale o tym za chwilę.
Każdy jest inny i zdobywa umiejętności w swoim czasie.
Piękne jest to, ze każdy z nas jest inny. Możemy dyskutować, wymieniać poglądy, czasem się sprzeczać. Jednych podkręca adrenalina przy szybkiej jeździe samochodem, inni z zapartym tchem czytają romanse. Nudno by było, gdybyśmy byli tacy sami.
A jednak w szkole dzieci uszeregowane są w wzdłuż jednej linii.
W związku z czym stawiane są przed nimi dokładnie takie same oczekiwania mimo, że każde z nich jest inne. Nie dlatego, że jest lepsze, czy gorsze, ale właśnie dlatego, że jest inne.
Skoro już same wytyczne systemu porównują dzieci jednym schematem, to my w domu unikajmy takich porównań.
Porównania szkodzą osiągnięciom
Pamiętasz wczorajszą lekcję o osiągnięciach? Pisałam o tym jak ważne jest to, żeby dziecko samo ustalało swoje oczekiwania.
Widzisz, porównania powodują, że dziecko zapomina o swoich oczekiwaniach i kieruje swoje działania na to, żeby spełnić oczekiwania innych. Tych, którzy go porównują: mamy, taty, babci, nauczyciela, kolegów.
Przestaje się więc liczyć regularne ćwiczenie matematyki, a celem staje się dostanie lepszej oceny niż koleżanka.
Problem polega na tym, że w życiu zawsze będzie jakaś koleżanka, czy kolega, którzy będą w czymś od nas lepsi.
Jeśli swoją samoocenę i poczucie sukcesu dziecko będzie budowało w odniesieniu do innych, to nigdy nie poczuje się spełnione.
Co więc robić, żeby unikać porównań?
Na szkołę w tym względzie nie ma rady, ponieważ tam są oceny. W związku z czym dzieci mimowolnie mając taki ranking będą się porównywać.
Plusem jest to, że coraz więcej nauczycieli także podchodzi do ocen z dystansem. Oni naprawdę rozumieją bolączki tego systemu i starają się wesprzeć dzieci w osiąganiu sukcesów i uniknąć negatywnych skutków szkoły.
Pomyślisz, że nie wszyscy tak robią. Masz rację. Tak samo, jak nie wszyscy rodzice wspierają swoje dziecko w edukacji.
Ja skupiam się na tych nauczycielach i rodzicach, którzy chcą coś zmienić. Kto wie, może z czasem będzie ich coraz więcej 😊
Prosty mechanizm na odwrócenie porównania.
Jest jedno porównanie, które nie jest destrukcyjne dla dziecka. To porównanie z nim samym.
I to jest skuteczny mechanizm do wykorzystania.
Porównanie z samym sobą wspiera dziecko w pracy z Osiągnięciami.
Nie ważna jest ocena, czy opinia kogoś z boku. Ważne jest przejście z punktu A do punktu B.
Gdy dziecko mówi, że dostało 4, ale myślało, że to będzie 5, przesuń jego myślenie na efekty, które osiągnął.
Innymi słowy wskaż na to, że jeszcze trzy dni temu nie wiedział czym jest opowiadanie, a dzisiaj na lekcji napisał jedno sam i zawarł w nim wszystkie istotne elementy.
Pokaż proces rozwoju, jaki dziecko przechodzi. Postępy jakie osiąga pracą. Nie oceny, które ktoś wydał zgodnie z ogólnym, wystandaryzowanym schematem.
Naturalnie skup się na pozytywnych rzeczach, porównanie negatywne zawsze będzie mieć negatywne skutki.
System edukacji sam w sobie zdaje się pomijać różnice indywidualne dzieci, ale my bądźmy mądrzejsi i zacznijmy je zauważać.
Skoro Tu jesteś i to czytasz, to znaczy, że jesteś świadomym rodzicem. Gratuluję!
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś tu ze mną.
Moim celem jest wsparcie mam w starciu z systemem edukacji. Pokazuję swoje podejście do nauki oraz metody, które moim zdaniem sprawdzają się w naszych polskich realiach.
Na koniec jak zawsze mam do Ciebie prośbę, żebyś udostępniła ten artykuł osobom, którym może się przydać.
Im więcej Mam zdecyduje się do nas dołączyć, tym więcej dzieci będzie miało szanse na realizację swoich marzeń bez nacisków i zaniżonej samooceny.
Jeżeli w swojej edukacyjnej drodze napotykacie na jakieś problemy i potrzebujecie wsparcia, to daj mi znać. Chętnie Ci pomogę i zajmę się tematem z szerszej perspektywy. Możesz do mnie pisać na marcelina@mumassist.pl
Jutro kolejna- czwarta zasada edukacji, którą warto znać. Będziesz ze mną?
Tymczasem pamiętaj, że zawsze jestem po Twojej stronie.
Pozdrawiam,
Marcelina MumAssist
PS. Jeśli nie zapoznałaś się jeszcze z pozostałymi zasadami, to zostawiam Ci linki:
1 zasada edukacji, którą warto znać: Szkoła to projekt
2 zasada edukacji, którą warto znać: Osiągnięcia są najważniejsze
Kim jestem?
Mam na imię Marcelina, zajmuję się wsparciem mam w starciu z systemem edukacji. W sieci jako MumAssist tworzę społeczność rodziców, którzy tak jak ja, wierzą, że możemy dać dzieciom szerokie możliwości do wszechstronnego rozwoju bez względu na system edukacji w jakim przyszło im się uczyć. Jestem mamą, żoną, psychologiem, doradcą zawodowym i trenerem, a swoją wiedzę i doświadczenia wykorzystałam do opracowania skutecznych sposobów na to, by dzieci wycisnęły z edukacji wszystko, co im potrzebne do samospełnienia w dorosłym życiu.
Jeśli chcesz zostać ze mną na dłużej to zapraszam, będzie mi miło poznać Cię bliżej. Znajdziesz mnie tutaj:
www.mumassist.pl (i na blogu)
oraz w mediach społecznościowych
Do zobaczenia!
*zdjęcia: pixabay.com