O błędach, które powodują zniechęcenie do nauki

Ponieważ nikt nas nie uczył jak się uczyć, od pokoleń powielamy te same schematy działania wychodząc z założenia, że skoro nam się udało skończyć szkołę, to znaczy, że nasze dzieci też dadzą radę.

Owszem, dadzą. Ale przypłacą to takim samym kosztem, jak my, jak nasze mamy i prawdopodobnie kilka kolejnych pokoleń wstecz.

Typowe sposoby działania w kontekście edukacji powodują, że dzieci:

  • nie mają zaufania do swoich możliwości,
  • uważają, że wszystko wymaga sprawdzenia przez dorosłych,
  • wierzą, że istnieje tylko jedna słuszna odpowiedź,
  • tracą wiarę w siebie,
  • denerwują się, buntują i zniechęcają do nauki;
  • są zmęczone, sfrustrowane;
  • czują się bezsilne.

Znasz to?

Powiedz tak szczerze, czy kończąc szkołę byłaś pewna siebie, wiedziałaś na co Cię stać, czułaś, że możesz osiągnąć wiele?

Ja pamiętam, że miałam pełną świadomość tego czego nie umiem, w czym jestem słaba i czego nie powinnam robić w przyszłości. To zawsze coś, ale ta wiedza nie dodawała mi skrzydeł.

Jakim działaniem my rodzice zniechęcamy dziecko do nauki?

I tu Cię zaskoczę. Jest ich całkiem sporo, a wszystkie są w podstawowym kanonie zachowań rodziców od wielu pokoleń.

Jednak to, czym najczęściej skutecznie demotywujemy, to fakt, że bierzemy na siebie pełną odpowiedzialność za ich edukację.

Ja tak nie robię– myślisz pewnie w tym momencie.

No to sprawdźmy.

  1. Czy zdarza Ci się pytać dziecko czy odrobiło lekcje?
  2. Czy pilnujesz, żeby dziecko spakowało plecak, lub pakujesz go za nie?
  3. Czy przypominasz o terminach sprawdzianów?
  4. Czy sprawdzasz poziom wiedzy do sprawdzianu?
  5. Czy sprawdzasz odrobione lekcje?
  6. Czy odpytujesz ze zdobytej wiedzy?
  7. Czy kontrolujesz poziom ocen w dzienniku elektronicznym i mówisz dziecku co, jak i kiedy ma zrobić, w związku z tym?
  8. Czy z automatu odrabiasz lekcje razem z dzieckiem (lub zdarza Ci się odrobić je za dziecko)?

Jeśli na chociaż jedno z tych pytań odpowiedziałaś twierdząco, to znaczy, że przejęłaś, lub przejmujesz odpowiedzialność za dziecięcą edukację.

I uwierz mi, ze jestem ostatnią osobą, żeby to oceniać, bo znam realia i wiem, że mamy działają w ten sposób w dobrej wierze. Chcą ochronić dziecko i pomóc mu na tyle, na ile to możliwe.

Jednak jeśli decydujesz się działać konkretnie w taki sposób, to musisz wziąć na siebie wszelkie konsekwencje tego działania, a są to:

  • brak zaangażowania dziecka,
  • brak wiary dziecka we własne możliwości,
  • brak odpowiedzialności za pilnowanie swoich spraw,
  • pretensje o to, że czegoś nie dopilnowałaś i konsekwencja w postaci złej oceny, to jest Twoja wina,
  • świadomość dziecka, że samo nie da rady (mama musi pilnować),
  • ogólna niechęć do nauki,
  • bunt szkolny związany z ciągłym byciem upominanym przez rodzica kontrolującego wiedzę, lekcje i tematy szkolne;
  • brak samodzielności.

Jak w takim razie uniknąć tych konsekwencji?

Oddaj dziecku odpowiedzialność za jego sprawy.

Im wcześniej to zrobisz, tym łatwiej będzie mu podejmować włąsne decyzje i brać na siebie ich konsekwencje, a to w końcu objaw dojrzałości prawda?

Chyba, że perspektywa wyboru przyszłej synowej, lub zięcia i wzięcie na siebie odpowiedzialności za każdą ich małżeńską sprzeczkę, czy nieporozumienie, jest dla Ciebie fajną perspektywą. Ale zakładam, że niekoniecznie 😉

Dzieci, którym oddano odpowiedzialność za szkołę, mają szansę wzrastać: szybciej się uczą, czują się pewniejsze siebie, cieszą się z sukcesów i wyciągają wnioski z porażek.

Dzieci, za których edukacje odpowiadają rodzice: wolniej się uczą, brak im pewności siebie, nie świętują sukcesów, bo przypisują je rodzicowi, nie wyciągają też wniosków z porażki, bo uważają, że to nie ich wina.

Dla nas jest już za późno.

Tak mówi wiele mam rozumiejąc, gdzie popełniły błąd.

Nigdy nie jest za późno! Jeśli Twój nastolatek jest już w szkole średniej, to także nie jest za późno! Jeśli jest na studiach, to wciąż możesz go usamodzielnić.

Ba! Jeśli ma żonę, troje dzieci i pracę, także możesz go usamodzielnić. (Tak! Takie sytuacje też się zdarzają).

Pamiętaj, że nieustannie jestem po Twojej stronie.

Ściskam,

M.

PS. W czerwcu zaplanowana jest premiera mojego nowego ebooka: Przedszkolak idzie do szkoły, w którym pokazuję jak działać , żeby ułatwić dziecku start w edukację, a w przyszłości uniknąć zniechęcenia do nauki i zminimalizować negatywny wpływ systemu na rozwój dziecka i zdrowe relacje rodzinne. Jeśli chcesz bezpłatnie otrzymać jego pierwszą część, to zapisz się na listę oczekujących TUTAJ.