powrót do szkoły

Powrót do szkoły- jak wygrać to starcie

Internet zalała fala informacji od przerażonych rodziców, których dzieci lada moment mają wrócić do szkoły.

Wszystkie te komentarze łączy jedno: obawa przed serią sprawdzianów, która może czekać nasze dzieci. Dlatego dziś zachęcam Cię do przyjrzenia się tej kwestii nieco bliżej i podjęcia działań, które teraz uratują sytuację, a w przyszłości pomogą Ci jej uniknąć.

Czego się konkretnie boisz?

Stresu? Tego, że Twoje dziecko niewiele umie? Czy niskich ocen?

Zaległości

Jeżeli obawiasz się , że Twoje dziecko w ostatnim roku nie było na tyle aktywne, by mieć pewność, że zdobyło nową wiedzę, to na pewno nie czas na biczowanie siebie, czy jego, ale na zastanowienie się w jakim punkcie się znajdujemy i co możemy (a co chcemy) z tym zrobić. W moim odczuciu najgorsze jest olanie sytuacji zasłaniając się faktem, że to nie ma sensu, bo mamy koniec roku. Czy walka o nasze dzieci nie ma sensu? Może właśnie teraz jest świetna okazja, by nauczyć je co się naprawdę liczy. Wlać w nie wolę walki i wiarę w to, że nic nie jest stracone dopóki próbują.

Może czas pokazać im, że nie oceny, nie decyzje, które podejmuje rząd, ani nawet nie to, co zrobią po powrocie do szkół nauczyciele ma tu największe znaczenie. Najważniejsze są dzieci. Niech chwycą swoje narzędzia i walczą o siebie, działają z tym co jest, na tyle na ile to w danej chwili możliwe. Nie mają walczyć o oceny, ani nadrabiać wszystkich zaległości. Mają zrobić coś, co sprawi, że poczują, że ten rok nie był stracony. Coś co da im gwarancję, że powrót we wrześniu nie będzie okupiony jeszcze większym stresem, niż ten obecny.

Oceny

Wszystkie zgadzamy się co do tego, że oceny szkolne nie mają znaczenia, liczy się za to wiedza, umiejętności, kompetencje i postawa naszych dzieci względem życia. Niestety jak przychodzi co do czego, w praktyce wciąż stawiamy te oceny na piedestale i robimy wszystko, żeby nie spadły poniżej akceptowalnego poziomu. Teraz jest sprawdzian dla nas rodziców. Gdzie postawimy punkt ciężkości, co okaże się najważniejsze?

Oceny to temat, który ciężko nam przeskoczyć, bo w dzieciństwie również wpojono nam ich „nieocenioną” wartość. Nie da się więc pozbyć pewnych odruchów i reakcji na nie, jeśli się tego porządnie nie przepracuje. Moją propozycją dla Ciebie w tym względzie są warsztaty on-line „Uwolnij się od ocen”, na których razem ręka w rękę przepracujemy ten temat tak, żeby przestał wpływać na Wasze relacje i na poczucie wartości u dziecka.

Zobacz z dystansu jak działasz na co dzień?

Sytuacje kryzysów (jak ta związana z powrotem do szkoły), to świetny moment na wyciągnięcie wniosków, a co za tym idzie „przeskoczenie kilku stopni” w drodze do celu.

Przyjrzyj się temu jak działałaś dotychczas w zderzeniu z edukacją i jaki to Ci przyniosło efekt. Co byś chciała zmienić? Jakiego efektu naprawdę oczekujesz?

Często w dobrej wierze wzmacniamy wszystkie złe schematy, które wpoili nam nasi rodzice i szkoła. Gonimy dzieci w tym wyścigu szczurów nieustannie motywując nagrodą, lub strasząc karą. To są schematy działania, które wrosły w nas jeszcze w dzieciństwie, gdy same byłyśmy ich obiektem.

Zastanów się co chcesz wzmacniać

Moje doświadczenie pokazuje, że rodziców w tym względzie można podzielić na dwie grupy:

Pierwsi wzmacniają dopasowanie do oczekiwań:

  • Dobre oceny
  • Grzeczne zachowanie
  • Nieodzywanie się nieproszonym
  • Odzywanie się, gdy jest się pytanym
  • Czekanie na pozwolenie zanim się coś zrobi
  • Wywiązywanie się z oczekiwań innych

Drudzy wzmacniają indywidualny potencjał i wiarę w siebie:

  • Robienie wszystkiego co możliwe, żeby iść do przodu, ale nie za wszelką cenę,
  • Zachowanie w zgodzie z własnymi potrzebami, ale też uwzględniające potrzeby innych,
  • Odzywanie się, gdy ma się coś do powiedzenia,
  • Robienie rzeczy, które uważa się za słuszne i zgodne z ogólnymi zasadami funkcjonowania w świecie,
  • Wywiązywanie się z własnych oczekiwań biorąc pod uwagę oczekiwania otoczenia.

Która postawa jest Twoja?

A która jest bliższa Twojemu sercu?

Mam nadzieję, że to pytanie było retoryczne, dlatego czas zastanowić się, co w takim razie mamy zrobić z tym powrotem do szkoły?

Co możesz zrobić w tej konkretnej sytuacji

Zmobilizować dziecko do działania

Czyli pokazać mu sposoby działania, metody, narzędzia i możliwe rozwiązania. Dać mu rozwiązania na problemy, które już widzi albo których się obawia. A jednocześnie okazać wsparcie, którego na pewno mocno potrzebuje. Na ten temat więcej dowiesz się z ostatniego webinaru  „3 sposoby na mobilizację dziecka na ostatniej prostej”.

Pokazać mu, że nic nie jest stracone, bo piłka wciąż jest w grze

To jedno z ważniejszych zadań, które stoją przed nami w najbliższych dniach. Media trąbią o straconym roku, rodzice załamują ręce nad brakiem wiedzy u dzieci, a nauczyciele nie wiedzą, czy cisnąć, żeby nadrobić braki, czy dać dzieciom spokój i pozwolić wrócić do normalności w aspekcie psychicznym. A my, torpedowane tymi komunikatami same zaczynamy wpadać w panikę!

STOP!

Nie patrz na to co myślą i mówią inni. Jesteś Ty i Twoje dziecko. Co możecie zrobić, żeby nie stracić tego roku? Może uzupełnienie braków w ćwiczeniach wcale nie będzie takim złym pomysłem, żeby pomóc dziecku odzyskać wiarę w siebie i swoją wiedzę?

Nie poddajemy się! Patrzymy w którym punkcie się znajdujemy, co możemy zrobić, żeby wygrać to ostatnie starcie, a potem do dzieła!

Hej! Poradzicie sobie!

Nie spisywać na straty ostatniego roku, tylko wyciągnąć z niego wnioski

A jak już skończy się ten rok szkolny usiądźcie i wyciągnijcie wnioski. Co jako rodzice możecie robić inaczej, żeby budować w dziecku siłę i kształtować kompetencje, które pozwolą mu z sukcesem wyjść z kolejnego takiego kryzysu. Wszyscy wiemy, że nie pomoże mu wtedy data bitwy pod Grunwaldem, ani budowa pantofelka.

Jak w takim razie działać, żeby uczyć dzieci aktywnego działania, wpajać im odpowiednie wartości i pokazywać kompetencje przyszłości?

Ja tu jestem po to, żeby Ci pomóc, ale bez Ciebie nic z tego nie będzie. Bez Twojego udziału w webinarach, czytania artykułów czy uczestnictwa w szkoleniach nic nie zdziałam. Tu trzeba dobrej woli nas wszystkich i wiary w to, że się uda!

Na zakończenie

Gdzie tylko mogę piszę mamom, żeby dawały znać nauczycielom, że nie oczekują weryfikacji wiedzy. Że zależy im na tym, żeby dzieci wróciły do normalności psychicznej, bez presji, zbędnego sprawdzania wiedzy i powrotu typowego szkolnego stresu.  Część mam odważnie podnosi rękawicę i rusza do przodu, część niestety sama spisuje tę sytuację na straty zostawiając wszystko w rękach nauczyciela.

A gdyby tak spróbować postawić się w butach tego dydaktyka? Wyobraź sobie, że od wielu lat co roku rozliczany on jest z poziomu wiedzy, jaki zdobyli jego uczniowie. Ma świadomość, że ten rok był trudny i chce wyjść naprzeciw oczekiwaniom dzieci i rodziców, ale z tyłu głowy wciąż wisi myśl, że jego zadaniem jest „nauczyć”. Dodaj do tego te głosy ( a wcale nie jest ich mało), że trzeba dzieci posprawdzać, żeby nadrobić ile się da! I to wcale nie są głosy brzmiące wyłącznie z nauczycielskiej strony. Słyszę je równie często od rodziców 🙁

Jeśli więc taki nauczyciel nie dostanie od nas żadnej informacji, żeby postawił na relację, a wiedza nie zając, nie ucieknie, to nie zdziwi mnie fakt, że mimo szczerych chęci poprowadzi jedną lekcję stawiając na relacje, a na kolejnej zapowie powtórzenie do sprawdzianu.

Wciąż w naszym świecie jest wielu rodziców wykłócających się o oceny. Wciąż są tacy, którzy uważają, że tylko kijem i marchewką można wychować porządnego obywatela. I to ich głosy roznoszą się od wielu lat echem w szkolnych murach w trakcie wywiadówek. Reszta milczy 🙁

Może czas wziąć się w garść i stanąć murem za dziećmi. Jestem przekonana, że duża część nauczycieli stanie z Wami ramię w ramie i pomoże naszej młodzieży gładko wrócić do normalności.

Tylko czy to oznacza, że należy zignorować zaległości?

I dzieci, i rodzice i nauczyciele mają świadomość, że ostatni rok nie wyglądał dobrze pod względem poziomu zdobywanej wiedzy przez uczniów. Pewne jest, że nie ma co ich teraz z tego rozliczać, czy za to karać. Wszyscy jesteśmy współwinni tej sytuacji.

Ale czy to oznacza, że należy odpuścić na ostatniej prostej i dotrwać do końca roku?

Nie. No chyba, że chcemy nauczyć nasze dzieci, żeby brały życie takie jakie jest i godziły się na bieg losu. Ja chcę, żeby moi chłopcy szukali wyjścia z trudnych sytuacji, wyciągali wnioski z popełnionych błędów i walczyli do końca. Bo to właśnie te kompetencje zbudują ich siłę teraz i w przyszłości.

Dlatego zachęcam do tego, żeby się nie poddawać na tym finishu. Możemy pokazać dzieciom, że nie ważne ile uda się zdziałać w tych ostatnich dniach, ważne, żeby się nie poddawać. Mamy też szansę udowodnić im, że to wiedza i umiejętności procentują, a nie oceny i zewnętrzne opinie.

Dlatego niech spróbują nadrobić te braki w ćwiczeniach, ale nie po to, żeby nauczyciel wstawił im piątki, ale po to, żeby usystematyzować wiedzę i uzupełnić braki w informacjach. Po to, żeby w nowy rok nie wchodziły z lękiem i świadomością, że w poprzednim roku się poddały, a zaległości uniemożliwią im start w kolejny etap edukacji.

Przestańmy skupiać się na tym co tu i teraz. Patrzmy szerzej.

To są nasze dzieci. Wszyscy chcemy dla niech jak najlepiej. Walczmy o nie! W końcu to przyszłość nas wszystkich.

Trzymam za Was kciuki mądre mamy! Pamiętajcie, że nieustannie jestem po Waszej stronie.

Ściskam,

Marcelina MumAssist