złe dziecko

Tresowane dzieci. Zagubieni dorośli.

Zerówka.

Jednym z nowych zagadnień w programie nauczania jest zapoznanie dzieci z istnieniem i działaniem ludzkich zmysłów.

Mam wrażenie, że trudno o bardziej wdzięczny temat do sali lekcyjnej.

W wyobraźni widzę jak dzieci z zamkniętymi oczami nasłuchują, z której strony sali dobiega głos Pani nauczycielki. A może właśnie oceniają, czy jest głośny, czy cichy?

A potem mogą skosztować kiszonego ogórka, czy cytrynę, żeby na koniec posypać ją cukrem i sprawdzić, czy coś się zmieniło.

Obserwując zmysł wzroku chodzą pod rękę w parach, gdzie jedno z nich ma zamknięte oczy, a drugie te oczy próbuje zastąpić.

Albo próbują, bazując na dotyku, odgadnąć co Pani schowała w worku!

Cudowny temat na setki fascynujących ćwiczeń, prawda?

Okazuje się, że nie dla wszystkich jest to takie oczywiste…

Podręcznik dla sześciolatka zawiera cały rozdział o zmysłach.

Jak wygląda ich poznanie?

Cztery strony ćwiczeń.

Dzieci siedzą w ławce i przyklejają uśmiechnięte buźki przy owocach, które są kwaśne. Łączą w pary kilka obrazków. Coś tam pokolorują, a na koniec dostaną w książeczce pieczątkę za wspaniale zrealizowaną pracę.

Przerażające, smutne, irytujące i tragiczne! Tak widzę podejście do edukacji niektórych edukatorów i twórców narzędzi do edukacji.

Zestaw książek dla grupy przedszkolnej zawiera kilka zeszytów ćwiczeń i całą serię kart pracy. Wszystko opakowane w opasłą teczkę, którą należy podpisać i strzec jak oka w głowie. W końcu w środku są rysunki suchych, jesiennych liści, zdjęcie kasztanów, a nawet kilka ilustracji grzybów.

Smutny to obraz współczesnej szkoły.

Smutne to dzieciństwo zamkniętych w szczelnych pomieszczeniach dzieci, które początkowo z przyklejonym do okna nosem wciąż pytają, czy mogą iść na dwór, a potem przyklejają nos do innej szyby, w swoim nowym smartfonie. Bo w nim jest świat, który wciąga, jakby skrojony na naturalną potrzebę doświadczania…

Więc w domu dzieci zamieniają szkolne książki, na cyfrowe obrazki. Nauczone siedzieć i nie przeszkadzać spełniają oczekiwania kolejnych dorosłych.

Czasem ktoś je wyrwie na spacer, innym razem zabierze na plac zabaw, poza tym szara, nudna rzeczywistość. Świat w koło aż woła, żeby go poznać i zasmakować! Tylko czy nasze dzieci jeszcze to widzą?

______________________________________________

Człowiek naturalnie uczy się poprzez doświadczenie.

Musi więc działać, szukać, dociekać. Trudno to robić mając za zadanie siedzieć w ławce i słuchać, co mówi nauczyciel, prawda?

Co więc dzieje się z dzieckiem na typowej szkolnej lekcji? W najlepszym razie jest znudzone, ale próbuje słuchać; w najgorszym skupia się jedynie na tym, że nie wolno mu wykonać ruchu.

Czasem na lekcji słychać stukanie butem o nogę od ławki. To znak, że ktoś nie wytrzymał i zrealizował naturalną potrzebę ruchu.

Nie wolno!- słyszy w odpowiedzi.

Ktoś inny zaczyna huśtać się na krześle.

Nie wolno! – powtarza znów jakiś głos.

Ktoś nerwowo gryzie gumkę od ołówka.

Nie wolno!- grzmi kolejny.

Siedzą więc przepełnione energią dzieci w szkolnych ławkach, jak w więzieniach. Zamiast słuchać słów „wszechwiedzącego” nauczyciela, całą swoją uwagę koncentrują na tym, by nie być zauważonym: nie stukać, nie mówić, nie huśtać się, nie gryźć ołówków.

Nagle, wyrwane z tego mozolnego procesu przez pytanie nauczyciela skierowane prosto w ich błędne spojrzenie, milczą. Przerażone spuszczają wzrok czekając na wyrok.

Minus? Jedynka? Ostrzeżenie?

Wracają do domu pełne emocji, czasem złości, rzadziej żalu. Tu szukają przestrzeni na rozładowanie napięcia.

Może ktoś trzaśnie drzwiami? Może odfurknie mało przyjemne –Dzień dobry? A może zaszyje się w swoim pokoju kontynuując strategię „bycia niezauważalnym”. Ta strategia zazwyczaj się opłaca, nikt Cię nie zaczepia, nic od Ciebie nie chce. Z czasem wchodzi w krew, a uczeń jako cel obiera sobie PRZETRWANIE.

_____________________________________

Dwadzieścia lat później wstaje do swojej mało lubianej pracy, czmycha korytarzem w stronę swojego bezpiecznego stanowiska i tam grzecznie realizuje polecenia odliczając godziny do końca dnia.

Frustracje wyleje w domu, choć wcale tego nie chce. Krzyknie na dziecko, zezłości się o byle klocek na środku pokoju, albo zamknie się w sobie i spróbuje przeczekać.

Tego chcemy?

Taki świat pragniemy tworzyć naszym dzieciom?

A może taki świat znamy ze swojego dzieciństwa i nie zastanawiamy się nad tym, czy można inaczej?

_______________________________________

Tak! Czasem i mnie wkurza szkolna rzeczywistość ułożona pod nienaturalne sposoby działania. Nie zawsze mam na nią wpływ, to fakt. Ale zawsze mam wpływ na to, jak wygląda podejście mojego dziecka do życia. Ono obserwuje moje działania, czerpie przykłady, powtarza rytuały.

Chcę skakać z nim po kałużach, tarzać się w jesiennych liściach, pozwolić krzyczeć w przestrzeń, gdy ujścia szukają złe emocje i tulić do siebie, gdy smutek zalewa mu serce.

Bo tak właśnie wygląda prawdziwe życie. Nie jest zamknięte w sterylnym pomieszczeniu, pozbawione barw, emocji i zdarzeń.

_____________________________________

Wczoraj pewna szesnastolatka zaatakowała nożem trzy koleżanki ze szkoły.

Wzorowa uczennica. Jedna z najlepszych w klasie.

Przykładna.

Nie sprawiająca problemów.

Od kilku dni w mediach społecznościowych sygnalizowała problem.

Nikt nie zwrócił uwagi. Nikt nie uwierzył, że to się dzieje naprawdę.

Gdzie byliśmy, my dorośli, gdy świat tego dziecka sypał się w drobny mak?

__________________________________

Stań proszę.

Zatrzymaj się.

Przyjrzyj się swojemu dziecku.

Zobacz co czuje.

Usłysz co mówi.

Bądź.

Ja tak zrobię, bo wiesz, też się zapędziłam w codzienność… Walczę o przetrwanie i czekam na koniec kolejnego dnia.

Ale to nie jest tłumaczenie. To nie jest rozwiązanie.

Czas się obudzić i zacząć żyć.

Naprawdę.

__________________________________________

Rzadko Cię o to proszę, ale dziś zrobię wyjątek. Udostępnij proszę ten artykuł innym mamom. Razem możemy coś zmienić.

A jeśli chcesz dowiedzieć się jak zminimalizować wpływ tego i innych wyzwań, które stoją przed naszymi dziećmi w szkole, dołącz do mnie na Facebooku i zapisz się na mój newsletter. Nasze dzieci mogą rosnąć w siłę bez względu na system edukacji w jakim przyszło im się uczyć. Pokażę Ci jak to zrobić!

Ściskam,

Marcelina