wyuczona bezradność

Wyuczona bezradność- czy to zjawisko związane ze szkołą?

Pewien mężczyzna zgłosił się do organizacji pomocowej o wsparcie materialne dla siebie i swojej rodziny. W trakcie krótkiego wywiadu zapytano go o powód, przez który nie ma on pracy. Mężczyzna odparł, że nikt nie ma dla niego zatrudnienia, rynek pracy jest pełen bezrobotnych osób w jego fachu, a nikt nie przyjmuje takich specjalistów. W kolejnym pytaniu pracownik socjalny próbował dowiedzieć się, jak często mężczyzna wysyła aplikacje i czy nie chciałby skorzystać z pomocy doradcy zawodowego, w odpowiedzi usłyszał, że nie szuka pracy wcale z przyczyn, które już wymienił, a doradca zawodowy nie jest w stanie mu pomóc.

Czym jest wyuczona bezradność.

W latach 70tych ubiegłego wieku M. Seligman i S. Maier opisali zaobserwowane zjawisko wyuczonej bezradności. Na podstawie przeprowadzonych badań doszli oni do wniosku, że zwierzęta i ludzie stale narażeni na pewne zdarzenia uczą się bezradności. Innymi słowy uznają, że bez względu na ich działanie nie są w stanie osiągnąć zamierzonego efektu, dlatego w ich postawie pojawia się wycofanie, rezygnacja i zniechęcenie.

Przyczyny wyuczonej bezradności u uczniów

O jakie zdarzenia chodzi?  Takie sytuacje, w których mimo naszych starań i zaangażowania nie mamy wpływu na efekt, który uzyskujemy. To stan który często pojawia się u osób w kryzysach, lub u tych, które są ofiarami przemocy. Niestety zjawisko to wcale nie musi dotyczyć ekstremalnych sytuacji w naszym życiu. Takim czynnikiem, który może wpływać na syndrom wyuczonej bezradności może być długotrwałe i nieskuteczne poszukiwanie pracy, albo …  nauka w szkole powszechnej.

Dziwne, prawda? Posyłamy nasze dzieci do szkoły z myślą, że tam będą zdobywać wiedzę, ale też uczyć się skutecznego działania, a tu okazuje się, że możemy uzyskać dokładnie odwrotny efekt. Bez obaw, ten proces zwykle jest długotrwały i dotyczy więcej niż jednego aspektu życia, dlatego nie obawiaj się, że teraz to Ty skazujesz swoje dziecko na postawę zależności posyłając je do szkoły. To czy zacznie ono przejawiać cechy wyuczonej bezradności zależy od wielu czynników, między innymi od Twojego nastawienia do sposobu w jaki działa szkoła i do aktywności, których podejmuje się Twoje dziecko. Zanim jednak napiszę Ci o tym więcej, przyjrzyjmy się możliwym skutkom wyuczonej bezradności u uczniów.

Możliwe skutki wyuczonej bezradności u uczniów

Skutki wyuczonej bezradności widoczne są w kilku aspektach m.in. poznawczym, motywacyjnym, czy emocjonalnym. Osoby doświadczające tego syndromu uważają, że nie istnieją sytuacje, na które mają wpływ. Mają więc błędne postrzeganie świata, które wpływa na ich zachowania i postawy. Zasadniczo wiemy, że jako ludzie mamy wpływ na część (jeśli nie większość) rzeczy, które nas spotykają np. na wybór partnera, ścieżki dalszego kształcenia, czy rodzaj spożywanej diety. Dla osób z wyuczoną bezradnością wcale nie jest to takie oczywiste. Przykładem mogą być osoby, które uważają, że decyzje związane z wyborem współmałżonka, kierunku kształcenia, czy diety były podyktowane przez rodziców, czy czynniki losowe, a oni sami nie są w stanie tego zmienić.

W aspekcie motywacyjnym u osób objętych tym syndromem może być widoczne zniechęcenie, wycofania, apatia. Te osoby nie podejmują się działania nawet tam, gdzie realnie mają szansę wpływu.

Ostatecznie objawem wyuczonej bezradności mogą być trudności związane z emocjami. Nasilony lęk, który potęguje niemożność podjęcia działania. U tych osób obserwujemy również poczucie niekompetencji, a nawet chroniczne zmęczenie.

Jak to może wyglądać w szkole

Przyjrzyjmy się w tym kontekście uczniom, którzy funkcjonują w powszechnym systemie edukacji. Jeśli uczeń z łatką „łobuza”, zacznie zachowywać się poprawnie, a mimo to wciąż będzie posądzany o udział w wybrykach, które mają miejsce na terenie szkoły, może uznać, że bez względu na swoje zachowanie, nie ma on wpływu na to, czy spotkają go konsekwencje.

Jeśli uczeń mimo wysiłku wkładanego w naukę wciąż nie uzyskuje lepszych wyników, również może uznać, że nie jest w stanie swoim działaniem zmienić pozycji w jakiej się znajduje.

Trudność tej sytuacji potęguje się, jeśli dołożymy do tego fakt, że w szkole mniejsze znaczenie ma postęp, niż uzyskany efekt. Mówiąc wprost cenniejsza jest piątka u piątkowej uczennicy, niż trójka u dwójkowego ucznia. Chwała i nagrody należą się tym, którzy uzyskali najwyższe wyniki, a zupełnie ignoruje się tych, którzy pokonali największe przeszkody. Podczas, gdy życie pokazuje, że jedno z drugim nie zawsze idzie w parze.

Kiedy więc mamy do czynienia z dzieckiem, które mimo zaangażowania widzi, że efekty, które uzyskuje są słabsze niż innych, to pojawienie się u niego rezygnacji nie jest specjalnym zaskoczeniem, prawda? Ta z kolei generuje wycofanie z działania, co ostatecznie powoduje spadek wyników. Koło się zamyka, a ryzyko wyuczonej bezradności wzrasta.

Co my możemy z tym zrobić

Początkiem drogi jest zmiana sposobu myślenia. Kiedy widzimy u naszego dziecka myśli bezradnościowe, czyli na przykład mówi:

– I tak nie dam rady.

Jestem na to za głupia.

Nie ma sensu się uczyć. I tak dostanę jedynkę.

próbujmy nakierować dziecko na to, na co ma realny wpływ. Czyli może rzeczywiście nie ma bezpośredniego wpływu na ocenę, którą dostanie ze sprawdzianu, ale już na poziom jego wiedzy z zakresu objętego zaliczeniem tak.

Ważnym krokiem jest też uniezależnienie siebie i dziecka od ocen szkolnych. Dopóki my i nasze dzieci łączymy bezpośrednio wartość ucznia, z wysokością uzyskiwanych przez niego wyników, dopóty ryzyko występowania wyuczonej bezradności w szkole będzie istniało. Jako mama uczniów wiem jak łatwo jest się wciągnąć w wir presji ocen i uznawania ich za skuteczny sposób weryfikacji wiedzy. Jednak jako psycholog muszę podkreślić, że ocena (szkolna, czy nie) jest zwykle subiektywną opinią, wydawaną przez drugiego człowieka. To oznacza, że wcale nie musi być realnym odbiciem faktów.

Istnieją uczniowie, którzy zafascynowani historią polski, uzyskują niskie wyniki z tego przedmiotu. Są też tacy, którzy czas wolny poświęcają na zgłębianie tajników informatyki, a jednocześnie w szkole są w tej kwestii uznawani za przeciętnych.

Czy to znaczy, że nie mają wiedzy?

Nie. Co najwyżej, że nie wykazali się znajomością zagadnień objętych podstawą programową z danego przedmiotu.

Widzisz różnicę?

W mojej opinii zjawisko wyuczonej bezradności u uczniów jest często związane z systemem oceniania, który funkcjonuje w polskiej szkole. Idealnym rozwiązaniem byłoby całkowite jego usunięcie, ale skoro to akurat nie jest w zasięgu naszych możliwości, to działajmy tak, żeby nasze dzieci widziały swój wpływ na poziom wiedzy i umiejętności i nie uzależniały go od uzyskiwanych wyników wewnątrz szkoły.

Warto się temu przyjrzeć, dlatego że syndrom wyuczonej bezradności idzie za naszymi dziećmi w życie i utrudnia im codzienne funkcjonowanie . To przykre i trudne doświadczenie, ale im wcześniej dostrzeżone, tym sprawniej może być wyeliminowane. Pamiętaj, że w sytuacji wątpliwości możesz się skonsultować z psychologiem/pedagogiem w szkole, lub poza nią.

Trzymam za Was kciuki!