Nic mnie bardziej nie irytuje w kontekście edukacji dzieci niż ich podział na zdolne i niezdolne.
Ta cicha segregacja jest tak niesprawiedliwa i szufladkująca, że nawet jako dorośli ludzie możemy ocenić, czy byliśmy zdolni w dzieciństwie, a co za tym idzie, czy jesteśmy zdolni dzisiaj.
Nadanie etykiety zdolny-niezdolny jest krzywdzące dla obu stron.
Dlaczego?
Zobrazuję Ci to na przykładzie dwóch uczniów.
Chłopcy są w podobnym wieku, obaj rozwijają się prawidłowo zarówno pod względem psychologicznym, jak i fizycznym i społecznym. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że są inteligentni w stopniu przeciętnym. Obaj lubią aktywność fizyczną, cechuje ich podobna ciekawość świata. Pierwszy z nich jest nieco nieśmiały w porównaniu z drugim. To jedyna cecha, która w widoczny sposób ich od siebie odróżnia. Przynajmniej do momentu pójścia do szkoły.
Sytuacja nieco zmienia się po rozpoczęciu edukacji.
Pierwszy z nich osiąga ponadprzeciętne wyniki w nauce, drugi przeciętne.
Pierwszy na naukę poświęca średnio połowę mniej czasu niż drugi.
Pierwszy nabiera pewności siebie, drugi zaczyna się wycofywać.
Pierwszy dostaje niepisaną etykietkę zdolny, drugi niezdolny (lub obecnie modne zdolny, ale leniwy)
Realne różnice, czy znaki ze świata?
Przypomnę, że obaj rozwijali się prawidłowo i startowali w edukację z podobnym potencjałem.
Co się więc stało, że po rozpoczęciu nauki pojawiły się takie rozbieżności?
Osoby z otoczenia chłopców uznają, że wyszły na jaw różnice indywidualne, których nie było widać w dzieciństwie. Część osób zrzuci winę na geny. Część na nieznane moce
Chłopiec zdolny dostaje więc masę znaków z otoczenia (szkoły, nauczycieli, kolegów, rodziny) potwierdzających jego wyjątkowość.
Tak samo dzieje się z drugim chłopcem, on jednak zderza się z informacją o swojej przeciętności, lub o braku zdolności.


Obaj rosną z przeświadczeniem, które zostało zbudowane przez przypadek, nieświadomie i jakby obok faktów. Ponad to im dłużej żyją w tym przeświadczeniu, tym bardziej staje się ono prawdziwe.
Zauważcie, że na podstawie efektywności w szkole dzieci oceniane są całościowo. Innymi słowy zaczynają być postrzegane (i postrzegają same siebie) przez jej pryzmat w każdym aspekcie życia.
Jak sądzicie, który z nich jest poszkodowany przez swoją etykietkę?
Przykra prawda jest taka, że obaj.
Pierwszy traci poczucie sprawstwa w swoich osiągnięciach, ponieważ wszystkie jego sukcesy utożsamiane są z jego zdolnością, a nie pracą. Te dzieci prędzej czy później i tak zderzają się z porażką. Dla jednych będzie to jedynka ze sprawdzianu, dla innych słaby wynik na testach kończących szkołę.
Ważne jest jednak to, że dziecko zdolne zwykle nie radzi sobie z tą porażką, czuje jakby straciło magiczne moce odpowiedzialne za dotychczasowe sukcesy. W psychologii nazywamy takie zjawisko zewnętrznym poczuciem kontroli, czyli w tym wypadku: jestem zdolny, więc osiągam sukcesy. Gdy tracę zdolność, nie mam szansy na sukces.
Często za poczuciem utraty zdolności idzie spadek samooceny, brak pewności siebie, wycofanie, wstyd, a nawet w skrajnych sytuacjach załamania nerwowe. Na pewno macie w swoim otoczeniu przypadki osób, które w szkole rokowały dobrze, ale zmarnowały potencjał.
Drugi z chłopców wyrasta w poczuciu, że jego brak zdolności uniemożliwia mu osiąganie pewnych rzeczy, więc po prostu po nie nie sięga. W związku z tym nie startuje w konkursach, nie odpowiada na ochotnika nawet, gdy zna odpowiedź itd.
Dziecko ma też swoje dowody (w ocenach, lub opiniach otoczenia) na to, że jest słabszy, gorszy, mniej zdolny. Znowu mamy więc do czynienia z zewnętrznym poczuciem kontroli: nie ważne co zrobię i tak mi się nie uda, bo nie jestem zdolny.
Ponadto taki uczeń często szuka potwierdzenia swojej wartości poza systemem edukacji. Jeśli znajduje je w domu, to super. Niestety zwykle niezdolne dzieci dostają od rodziny informację zwrotną taką samą jak od systemu edukacji masz słabe oceny = jesteś słaby. W efekcie dziecko dla zachowania status quo szuka akceptacji w grupie rówieśniczej. Często robi to poprzez buntownicze, złe zachowanie, lub przez uleganie wpływom. Alternatywnie tłumi w sobie to poczucie bezsilności i bycia słabszym, co w przyszłości może przypłacić depresją, lub nerwicą (oczywiście w skrajnych przypadkach).
A teraz zastanówmy się nad odpowiedzią na pytanie:
Kto to jest zdolne dziecko?
W naszym potocznym rozumieniu ocenia się, że dziecko zdolne:
- nie ma problemów z nauką,
- szybko i chętnie przyswaja wiedzę,
- charakteryzuje się dużą ciekawością (zadaje pytania, drąży, analizuje),
- ma łatwość zapamiętywania informacji,
- stawia przed sobą wyzwania,
- jest pewne siebie.


A co jeśli powiem Ci, że każde prawidłowo rozwijające się dziecko ma w sobie potencjał, który pozwala mu spełnić wszystkie wyżej wymienione kryteria?
Myślę, że powyższe przykłady dwóch chłopców wystarczająco potwierdzają wpływ nas- dorosłych na kształtowanie postaw naszych dzieci. Jestem też przekonana, że chłopiec mniej zdolny odpowiednio wspierany mógłby zostać dzieckiem zdolnym, a ten zdolny bez wsparcia rodziców i otoczenia byłby niezdolnym.
Jeszcze raz przypomnę, że obaj mają ten sam pakiet kompetencji na wejściu.
Jakie jest więc Twoje zadanie w tym całym procesie?
Po pierwsze odrzuć schemat myślowy, który ustawia ludzi na continuum zdolny-niezdolny.
Po drugie akceptuj swoje dziecko bezwarunkowo. Uwaga, nie myl bezwarunkowej akceptacji ze zgadzaniem się na wszystko, to dwie różne kwestie.
Po trzecie doceniaj pracę swojego dziecka, nie jej efekty. Zaufaj mi, że efekty i tak przyjdą z czasem. Poszukaj w swoim doświadczeniu poparcia tej tezy. Czy nie jest tak, że jeśli z zaangażowaniem i mądrze wykonasz swoją pracę, to z dużym prawdopodobieństwem uzyskasz efekt?
Są ludzie, którzy swoja pracą i wysiłkiem chcieli osiągnąć przychód roczny na poziomie 1 miliona złotych. Nie udało im się, bo zarobili między 800 000, a 900 000 PLN. Uwierzcie mi, że nie płakali nad swoją porażką 😉
(o tym jak osiągnąć sukces w szkole szerzej pisałam tutaj)
Po czwarte korzystaj z metod i technik efektywnej nauki. Informacje o nich znajdziesz między innymi w Internecie, czy na specjalnych kursach organizowanych w wielu miastach w Polsce. Część z nich przedstawię też tutaj.


Możesz zrobić to zupełnie sama.
Osobiście uważam, że te cztery rzeczy wystarczą, by dziecko uwolniło swój potencjał. W mojej ocenie jesteś w stanie wdrożyć je samodzielnie, jednak warto mieć blisko siebie innych rodziców, którzy tak jak Ty świadomie chcą wspierać swoje dziecko w starciu z systemem edukacji (i nie tylko).
Możesz też liczyć na mnie. Na blogu znajdziesz pięć zasad edukacji, które warto znać zanim rozpoczniecie kolejny rok szkolny.
Założyłam grupę zrzeszającą mamy, które chcą świadomie podejść do edukacji dzieci. Jest ona zupełnie bezpłatna, tym bardziej miło mi będzie, jeśli do nas dołączysz.
Zachęcam Cię także do zapisania się na mój newsletter, tą drogą będziesz dostawać informacje o tym co nowego w Mumassist. Możesz zapisać się tutaj lub w zakładce dołącz do nas.
Na koniec zapraszam Cię na mój Fanpage. Obserwując go będziesz miała regularną dawkę motywacji i inspiracji do działania.
To jak, jesteś ze mną?
Tymczasem pamiętaj, że nieustannie jestem po Twojej stronie.
Marcelina
mumassist.pl
- zdjęcia: pixabay.com